Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
iwszędziektośmógłichszantażować,okraść,wydaćGestapoizabić
–Polak,Niemiec,mężczyzna,kobieta,nawetdziecko.Każdy,ktonie
miałwdokumentachmatkilubojcaożydowskimnazwisku.Każdy,
ktotylkochciał.
–Wiem,Miro,wiem.Aleprzecieżgdybymwdzisiejszychczasach
chciałunikaćryzyka,toniemógłbymwychodzićzpiwnicy.Albo
musiałbymsięzastrzelić.
–Zdenerwowałamsię,bomogłeśwpaśćprawiepoddomem,
ajanawetbymotymniewiedziała.Zachwilęnapijeszsiękawy.
ZnaczysiękawyŻydów–dodała,nastawiającwodęnakuchence
iwsypującdokubkówpołyżeczcemąkizdodatkiemzmielonych
żołędzi.–Teraztylkotakątutajpijemy.
–Przywiozłemcoś,comożewampoprawinastrój.–Mordechaj
wyjąłzpodróżnegoworkaipostawiłnastółbutelkęsamogonu.
–BędziesłużyćnamdoprzepłukaniagardłapotejkawieŻydów.
Aitojeszczenadeser.–Pokazałnasłoikimarmolady.
AleMiratylkoskrzywiłasięzżartobliwymniesmakiem.
–Nieprzepadamzanią–odpowiedziała,biorącsłoik.–Miałyśmy
jejtutajpouszy,nicinnegoniebyło.Sacharynędoniejdodająichyba
jeszczefarbę,takżebytocośprzypominałomarmoladę…Ale
opowiedznamlepiejowszystkim,corobiłeś–mówiącto,mrugnęła
doniegoznacząco–dającdozrozumienia,żeporuszatentemattylko
zewzględunaobecnośćTosiiCywii.Gdybybylisami,rozmowa
miałabyzupełnieinnyprzebieginiedotyczyłabybynajmniejtego,
coonrobił„tam”,leczcoonimielibyrobić„tuiteraz”.
Mordechajzdjąłmarynarkę,Mirapołożyłanatalerzykukilka
kromekciemnego,trocinowegochlebaipostawiłaobokotwartysłoik
zesztucznymmiodem.Mordechajwmilczeniuzabrałsiędojedzenia,
uśmiechającsięodczasudoczasu,choćMiradostrzegała,żewjego
oczachczaisięsmutek,żesposępniałizmarkotniał.