Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ipołożyłaobokdługiczerwonymateriał.
Popatrzyłamzdezorientowana.
–Jakimasznumerobuwia?–zapytała,poczym
podeszładościanyzbutami.
–Trzydzieścisześć,aleprzecieżmamwłasnebuty.
–Podniosłamodrobinęnogęwjejkierunku.
Zerknęłanamojeczarnebalerinkiiskrzywiłasię
zniesmakiem.
–Janoszętrzydzieścisiedem,alewieszco,założysz
teibardziejściągnieszpaski.Powinnobyćdobrze.
–Podałamisrebrnesandałkinadwunastocentymetrowej
szpilce.
Nabankmarkowe–pomyślałam.
–Pośpieszsię,mamymałoczasu.Damcichwilęizaraz
wracam–powiedziaładziewczynaiwyszła.
Wstałamiprędkozwaliłamzsiebietęwstrętną,duszącą
koszulęiczarnespodnie.Wzięłamczerwonycienki
materiałdoręki.Przyglądałamsięmuchwilę.Zjawiskowa
sukniawieczorowa,aleczydlamnie?Niewiedziałam,czy
sięwniązmieszczę.Kieckabyładługa,alezadziwiająco
lekka.Byćmożezkaszmirulubjedwabiu,alepewności
niemiałam.Gdytylkowsunęłamjąnasiebie
izamknęłamzulgązamekzboku,dogigantogarderoby
wróciłaOlivia.
–Wiedziałam,żebędziepasować.Mamypodobną
figurę.–Klasnęławdłonie.
–Niejestemprzekonana,czypasuje…–stwierdziłam,
wygładzającmateriałnabrzuchu,mimożeniepojawiła
sięnanimżadnazmarszczka.
–Kochana,alestanikmusiszzdjąćdotejsukienki
–powiedziaładziewczynaidotknęłamoichnagich
pleców.