Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
budynek.Jakjużstanęsięnieznośna,chcętutaj
zamieszkać.Pamiętajotym.
Dobrze.Załatwięcipokójnatymsamympiętrze
cobabciaGina.Będęwasodwiedzałazajednym
zamachem.
Tojestmożliwetylkowtymprzypadku,jeśliwsadzisz
mnietujeszczewbieżącymroku.
Babciazpewnościądożyjenietylkosetki,aleisto
dziesiątki,możeszbyćpewna.Przyjejstodwudziestych
urodzinachzaczniemysięzastanawiać,codalej
roześmiałasięRóża,parkującnastanowisku
wyznaczonymdlagości.Dorotawzruszyłaramionami.
Chybazdążyłyśmynapodwieczorek.Wciągnęła
zlubościązapachświeżegociasta,gdytylkoprzekroczyły
próg.Mamnadzieję,żenaszaproszą,jakmyślisz?
Nieprzymawiajsięprzestrzegłacórka.
Nawetmitoprzezmyślnieprzeszło!Alejeślisami
zaproponują,niebędęsięprzecieżwzbraniała.Trzeba
impoprostudaćszansę.
Żebypomóclosowiwtejmaterii,weszładosali
jadalnejirozejrzałasięwokółsiebie.Odrazuzauważyła
jednazpracownicośrodka.
PaniJabłonowska!wykrzyknęłazentuzjazmem,
coodrazuuświadomiłoRóży,żeitutajmatkamiała
wielbicielkiswoichdreszczowców.Panidyrektorchciała
zpaniąpomówić.
Mamnadzieję,żenicsięniestało.Niczmamą…
Dorotazmarszczyłanos.
Niesądzę.Totylkojakieśogólnesprawy.
Pracownicawyglądałanaspłoszoną.
Dorotawycofałasięwięczjadalni,obrzucająctęsknym
wzrokiemkilkupoziomowąpaterę,naktórejpiętrzyłysię
apetyczniewyglądającekawałkiciastaprzygotowane
napodwieczorek,iskinąwszynaRóżęręką,ruszyła
wkierunkugabinetudyrektorki.