Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Aterazchodźmydoniej.
PrzekroczyłyprógpokojuGinywdobrychhumorach,
starającsięzapomniećotym,copowiedziała
imkierującaośrodkiemkobieta.
Starszapanisiedziałaprzyoknieispoglądałanaogród.
Dzieńdobry,mamoodezwałasięDorota.Jaksię
masz?
Wspaniale.Ginaodwróciłagłowęiposłała
impromiennyuśmiech.Zmęczyłyściesię?Gorąco
dzisiaj,prawda?
Odrobinę.MamochotęnaherbatęprzyznałaDorota.
Jejmatkakiwnęłagłową.
Zarazchybapodwieczorek.Trochęstraciłamrachubę
czasu,bosięzamyśliłam.
Niczegoniestraciłaś,babciu.Juższykująciasto
nadole,mamazapuściłażurawiaiwidziała,jakietam
mająpyszności.Różawesołomrugnęłaokiem.Starsza
panipogładziłapodłonidelikatnymgestem.
Notochodźmyczymprędzej,skorojesteściegłodne.
Ginauniosłasięzfotela,alecórkapowstrzymała
ruchemdłoni.
Mamyczas.Jeszczeniegotowe.Niemanicgorszego,
niżprzyjśćnaposiłekzawcześnie.
Maszrację.Mojamatkategonieznosiła.Uważała
tozastraszliwiegrubiańskie.Przystolenależałobyć
„wsamraz”:anizawcześnie,anizapóźno.Niewiem,jak
onatorobiła,alezawszesięjejudawało.
RóżazerknęłanaGinęzzainteresowaniem.Chyba
porazpierwszyodniepamiętnychczasówtakotwarcie
nawiązaładoswojejmatkiiwogóledoprzeszłości.Czy
byłtoprzejawtego,oczymmówiładyrektorka?Czy
poprostuchciałasięznimipodzielićwspomnieniami?
Jeślitodrugie,townuczkazamierzałapociągnąć
zajęzyk.Niesamowiciezaciekawiły
teniedopowiedzianehistorierodzinne.Wreszciebyła