Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
żezaniepokojonaUrszulazaczęłanawoływać.
PaniRóżo!Wszystkowporządku?Martwięsię!
Wyszłazeszklarniiuspokoiławłaścicielkę.
Nicsięniestało.Taoranżeriamawsobiecoś
niesamowitegostwierdziłaznamysłem.Natwarzy
Niezwińskiejodbiłosięzdumienie.
Proszęminiemówić,żezobaczyłapanitamducha!
Ducha?Nie…Niesądziłam,żetutajduchy
roześmiałasięJabłonowskanieconerwowoipopatrzyła
niepewnienagospodynię.
Urszulapokręciłagłową.
Każdypałacmaswojesekretypowiedziała
enigmatycznie.IŁabonarówkanieodbiegatutaj
odinnych.
Różapotarłaczołopełnymzaniepokojeniagestem.„Co
siętutajdzieje,dodiabła”pomyślała.Awłaściwie:
cosięzniądziało.
Niezwińskaniezwracałajednakuwaginajejstan.
Opowiadałaoplanachdotyczącychcieplarni.Chciała
zatrudnićspecjalnegoogrodnikaizrewitalizować
tomiejsce.
Kompletnienieznamsięnaegzotycznychkwiatach
przyznała.Próbowałamczegośsięnauczyć,czytałam
różneporadnikiiksiążki,aletodlamnieczarnamagia.
Muszęposzukaćpomocyfachowca.
Zpewnościąbędzietupięknie.Różapostanowiła
otrząsnąćsięzdziwnegowrażenia,jakiezrobiłananiej
oranżeriaprababki.
Jatupaniązagaduję,alemiałyśmypomówić
oszczegółachuroczystościroześmiałasięUrszula.
Zapraszamdopałacunaherbatę,uzgodnimywszystko.
Zmiłąchęcią.Odwiedzającaodwzajemniłauśmiech.
Wtymmomencieodstronydomunadszedłjeden
zpracowników.
PaniUrszulo,mążpaniąnachwilęprosi.Jestjakiś