Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
—Jakchcesz,możeszumnieprzenocować—kon-
tynuował.—Aleniewiem,czydojutracośzmienisię
nalepsze.
Dziewczynamilczała,aTomasikczułsięjakostatnia
świnia.Pomimotobrnąłdalej.
—Możemyteżpójśćztymnapolicję.Ale...sama
wiesz,żeoninicniezrobią,amożnanarobićsobiejesz-
czewiększychkłopotów.Naprawdę...niewiem,jak
mógłbymcipomóc.
Zapadłanieznośnacisza,zakłócanatylkoprzezciche
tykaniebudzika.Abyjąprzerwać,Tomasikwstałzłóżka
iposzedłdołazienki.Pochyliłsięnadumywalkąispoj-
rzałwlustro.Ujrzałwnimtwarzzmęczonegomłodego
człowieka.Miałdopierodwadzieściasiedemlat,aw
środkuczułsięjużwypalonyjaksiedemdziesięcioletni
starzec,którycałeżyciepozostawiłzasobą.Blada,lekko
wychudzonatwarz,pokrytajednodniowymzarostem.
Szareipusteoczy.Cojejwemniemożesiępodobać?—
zapytałsamsiebie.Chybanic.
Odkręciłmocnokranzzimnąwodąiopłukałnią
twarz.Potemmokrądłoniąprzyczesałdotyłuswoje
krótkiewłosyiwróciłdopokoju.
Kiedystanąłwdrzwiach,Nataszanadalsiedziałabez
ruchuipatrzyławokno.Najwyraźniejwalczyłazesobą,
abypowstrzymaćsięodpłaczu.
Tomaszmimowolniepoczułwzrastającąwnimczu-
łość.Podszedłdokobietyiprzykucnąwszyprzednią,
objąłjądelikatniewpasie.
37