Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
skawiczniesamsiebieprzekonał,żestoinaprzegranej
pozycji.
Zamałonalałem?przystojniakostrożnienapełnił
szklankędorantu,dbając,abynieuronićanijednejkro-
pli.No,dawaj!
Janiemogę...
Pij!wrzasnął.
Przymknąłpowieki,próbującsobieprzypomnieć
szósteurodzinyBasi,kiedyrazemzżonązabralimałą
dowesołegomiasteczka.Niebeztrudupokonałopory
małżonkiiwsiadłzcóreczkądoogromnejkaruzeli.Pi-
skomiokrzykomzachwytuniebyłokońca,ostatecznie
przejechaliczterytury!
Otworzyłoczy,rzuciłostatnimspojrzeniemzaokno,
patrzącnakonarybrzozytarganewiatrem,gubiące
pierwszeliście.Westchnąłgłęboko.
Samtegochciałeśprzystojniakwbiłspojrzeniepo-
nadgospodarza,poczymporozumiewawczopotaknął.
Gospodarzpoczułnagle,jakbyktośchciałmuwyrwać
wszystkiewłosyzgłowy,brutalnieodginającdotyłu.
Chwilępotemdrugarękabezceremonialniechwyciła
gozaszczękę.
Momentpóźniejzacząłsiękrztusić,czującpalącytru-
neksiłąwdzierającysiędogardła.
Rozdział1
Dwadnipóźniej
SaraBednarznagowyglądałabosko.Długiezgrab-
nenogizachęcałydoodkrywaniainnychzakamarków
10