Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
III
Minęłytygodnieiwzburzeniemojeopadłoiuciszyłosię,aleobraz
Księgipłonąłdalejwmejduszyjasnympłomieniem,wielki,
szeleszczącyKodeks,wzburzonaBiblia,przezktórejkartyszedłwiatr,
plądrującją,jakogromną,rozsypującąsięróżę.
Ojciec,widzącmniespokojniejszym,zbliżyłsięrazostrożnie
irzekłtonemłagodnejpropozycji:Wgruncierzeczyistniejątylko
książki.Księgajestmitem,wktórywierzymywmłodości,ale
zbiegiemlatprzestajesiętraktowaćpoważnie.Miałemjuż
wówczasinneprzekonanie,wiedziałem,żeKsięgajestpostulatem,
żejestzadaniem.Czułemnabarkachciężarwielkiegoposłannictwa.
Nieodpowiedziałemnic,pełenpogardyizaciekłejponurejdumy.
Wtymczasiebowiembyłemjużwposiadaniutegostrzępuksiążki,
tychżałosnychresztek,któredziwnytraflosuprzemyciłwmeręce.
Kryłemskarbswójtroskliwieprzedwszystkimioczyma,bolejącnad
głębokimupadkiemtejksięgi,dlaktórejokaleczałychreszteknie
zdołałbymzjednaćniczyjegozrozumienia.Stałosiętotak.
PewnegodniatejzimyzastałemAdelęwtrakciesprzątania,
zeszczotkąwręku,wspartąopulpit,naktórymleżałpodartyjakiś
szpargał.Nachyliłemsięprzezjejramię,nietylezciekawości,ileżeby
znowuodurzyćsięzapachemjejciała,któregomłodyurokobjawiłsię
byłniedawnoobudzonymmymzmysłom.
Patrzmówiła,znoszącbezprotestumojeprzytuleniesię
czymożliwejest,żebykomuśwyrosływłosydoziemi?Chciałbym
miećtakie.
Spojrzałemnarycinę.Nadużejkarcieinfoliobyłtamwizerunek
kobietyokształtachraczejsilnychiprzysadkowatych,otwarzypełnej
energiiidoświadczenia.Zgłowytejdamyspływałogromnykożuch
włosów,staczałsięciężkozplecówiwlókłsiękońcamigrubych
splotówpoziemi.Byłtojakiśnieprawdopodobnywybryknatury,
płaszczfałdzistyiobfity,wyprzędzonyzkorzonkówwłosów,itrudno
byłowyobrazićsobie,żebytenciężarniesprawiałdotkliwegobólu
inieobezwładniałobarczonejnimgłowy.Alewłaścicielkatej
wspaniałościzdawałasięzdumąnosić,atekstwydrukowanyobok
tłustymiczcionkamigłosiłhistoriętegocuduizaczynałsięodsłów:
Ja,AnnaCsillag,urodzonawKarłowicachnaMorawach,miałam