Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zblaszanyminumeraminapiersiach,aurzędnicycelnizabralisię
leniwiedoprzeglądanianaszychwaliz.
Rewizjaodbywałasiędośćpowierzchownie,gdyżznalioni
doskonalezamożnychobywateliziemskichodjeżdżającychjesienią
ipowracającychwiosną,zzegarowąpunktualnościąwędrownych
ptaków.Przekonaniteżbyli,niezawszesłusznie,iżniebyłtoelement
wywrotowy.
Rewizjaowianabyładlamniezawszeliterackągrozą.Tyle
przecieżwchłonęłamwsiebiezabronionychwRosjiksiążek.
Jakieżbyłomojeprzerażenie,gdyujrzałam,żenieposiadam
kluczykaodkufra.Zgubiłamgopoprostu.Szukałam,przewracałam
torebkę–napróżno.
Celnikspojrzałnamniezuwagą.Ujrzałmojąniekonspiracyjnie
zmieszanątwarziprzerażoneoczy.Uśmiechnąwszysięwbrodę,
postukałczerwonympalcemwwiekoszkolnegokuferka:
–Echbarisznia,roztrzepana,roztrzepana–mruknąłdobrodusznie.
Poczymprzykleiłnakufrzeznaczekpapierowy,oznaczający
ukończonąrewizję.
Terazprzyszłakolejnakurczępieczonez„małosolnym”ogórkiem
wobszernej,pachnącejdobrymjadłemrestauracyjnejsalipierwszej
klasy.
Nabufecie,ozdobionympalmamiibarwionyminaczerwono
miotłamisitowia,poruszyłsięwblaszanychskrzynkachświeży
kawior,olśniewającyjesiotr,skomplikowaneprzekąski,bateriawódek
wróżnokształtnychbutelkachorazwczesnewiśnieitruskawki
wosłoniezróżowegomuślinu.
Zabufetemstałokazałykucharzwbiałejczapieiznikałcochwila
jakPytiawobłokachpary,unoszącejsięzplaterowanychpółmisków
iwaz.
Byłociepło,cichoizamożnie.