Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Typ?Typ?–tooryginał,totakizabawnyczłowiek!–
odpowiedziałem,zajejprzykłademroześmiawszysiędziecinnym
śmiechem.–Totakicharakter.Proszępani,czypaniwie,
cotoznaczy:marzyciel?
–Marzyciel?Ależ,proszępana,jakmożnaniewiedzieć?Sama
jestemmarzycielką.Nieraz,kiedysiedzęprzybabce,tylemiróżnych
myśliprzychodzidogłowy.Noizaczynammarzyć,ajaksię
rozmarzę–topoprostuwychodzęzamążzachińskiegoksięcia…
Boczasamitoprzecieżdobrze–marzyć!Nie,zresztąBógraczy
wiedzieć!Zwłaszczajeżeliibeztegojestoczymmyśleć–dodała
dziewczyna,tymrazemdośćpoważnie.
–Cudownie!Jeżelipanijużrazwychodziłazamążzachińskiego
bogdychana,toznaczy,żemniepanicałkowiciezrozumie.No,niech
panisłucha…Aleprzepraszam:przecieżjajeszczeniewiem,jaksię
paninazywa.
–Nareszcie!Nareszciepansobieprzypomniał!
–Ach,mójBoże!Ależmitonawetdogłowynieprzyszło–itak
mibyłodobrze…
–NazywamsięNastusia.
–Nastusia!Adalej?
–Dalej–nic!Czyżtozamało?Ach,jakipannienasycony!
–Mało?Dużo,dużo,przeciwnie,bardzodużo,pannoNastusiu,
poczciwazpanidziewczyna,skoroodrazuzostałapanidlamnie
Nastusią!
–Otóżto!Nowięc!
–Otóż,pannoNastusiu,niechpaniposłucha,cozaśmieszna
historia.
Usiadłemobokniej,przybrałempedantyczniepoważnąpostawę
izacząłemjakzksiążki:
–IstniejąwPetersburgu,jeślipaniotymniewie,pannoNastusiu,