Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ma,tamtegoniema,ówgdzieśsiępodział),iwdomubyłemnieswój.
Przezdwawieczorymyślałem:czegomibrakujewmoimkącie?
Dlaczegotakźlesięwnimczuję?Ibezradnieoglądałemzielone,
zakopconeściany,sufitzasnutypajęczyną,którąMatrionahodowała
zdużympowodzeniem,przypatrywałemsięwszystkimmeblom,
oglądałemkażdekrzesło,myśląc,czyprzypadkiemnietuleży
przyczynazłego(bojeżeliumniechoćbyjednokrzesłostoinietak,jak
stałowieczorem,czujęsięnieswojo),spoglądałemnaokno,iwszystko
napróżno…niebyłomianitrochęlżej!Wpadłemtakżenapomysł
zawołaniaMatrionyizmiejscazrobiłemjejojcowskąwymówkę
opajęczynęiwogóleonieporządek;aleonatylkopopatrzyłanamnie
zezdziwieniemiodeszła,apajęczynawisisobieszczęśliwie
dotychczas.Wkońcudopierodziśranodomyśliłemsię,ocochodzi.
E!Przecieżonizmykająprzedemnąnaletnisko!Przepraszam
zatrywialnewyrażenie,aleniemogłemsięzdobyćnainne…
boprzecieżwszystko,cobyłowPetersburgu,albowyjeżdżało,albo
jużwyjechałonaletnisko;boprzecieżkażdyczcigodnyjegomość
osolidnejpowierzchowności,wynajmującydorożkę,woczachmoich
stawałsięczcigodnymojcemfamilii,któryposwoichcodziennych
zajęciachudajesięnałonorodziny,naletnisko;boprzecieżkażdy
przechodzieńmiałterazcałkiemszczególnywygląd,któryomalżenie
mówiłkażdemu:„My,proszępaństwa,jesteśmytutajtylkotak,
chwilowo,azadwiegodzinywyjedziemynaletnisko”.Jeśliotwierało
sięokno,wktórenajpierwbębniłydelikatne,białejakcukierpaluszki,
iwychylałasięgłówkaładnejdziewczyny,wzywającejprzekupnia
roznoszącegodoniczkizkwiataminatychmiastwydawałomisię,
żekwiatykupujesiętylkotaksobie,bynajmniejniepoto,żeby
cieszyćsięwiosnąikwiatamiwmieściewdusznymmieszkaniu,lecz
dlatego,żejużniedługowszyscyprzeprowadząsięnaletniskoikwiaty
zabiorązesobą.Aoprócztegozrobiłemjużtakiepostępywtym
nowym,szczególnymrodzajuodkryć,żemogłemzcałądokładnością