Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wielceszanownypanie…zpańskiejstrony…jeślisięmogę
spodziewać.
Nietylkotegopana,którydawałpo15rublipotrzebującym(trzeba
bysiędowiedzieć,ilezdarłzinnychpotrzebujących),spotykałem
napetersburskichulicach.Albotakiejużmamszczęście,albomam
szczególnąwłaściwośćnatrafianiananich.Pamiętamjeszczejednego
jegomościa,teżwszarymmundurowympłaszczu,niezwykleczystym
inowympanaowspaniałychbokobrodachinieopisanieszlachetnej
twarzy.Twarztalśniłazdrowiem,białeręcebłyszczałyczystością.
Zaczepiłmniewjęzykuniemieckimpotozapewne,bysięnie
kompromitowaćprzed„publicznością”;niewiedziałem,jaksię
odniegoodczepić.Ztakimbezwstydemnigdysięjeszczenie
spotkałem…Ajakświetnienadawalibysięciwszyscyżebracy
nabrukarzylubstrażaków!Cozakrzepa,cozazdrowie!Alehonor
przeszkadza!Ajakąszkołęmusielidawaćwswoimczasie
podwładnym!
Leczspotkaniezpłaszczemodrażającoszlachetnejfizjonomii
przypomniałomiinnespotkaniewlecie,wsierpniu.Owegodnia
przydarzyłymisięnawetdwaspotkania;jednoznichzrobiłonamnie
arcyprzyjemnewrażenie.PrzechodziłemFontankąobokluksusowej
willi.Przedbramąstałaeleganckadwuosobowakareta.Prześliczna,
młodziutkadamulka,bogatoistrojnieubrana,frunęładokarety,zanią
wskoczyłczłowiekbardzojeszczemłody,wolśniewającym
wojskowymmundurze;ledwolokajzatrzasnąłdrzwiczki,ajużmłody
człowiekwpiłsiępocałunkiemwusteczkaślicznejpani,która
zzachwytemprzyjęłajegopieszczotę.Spostrzegłembłyskawiczną
scenkęprzezoknokarety.Onimnieniezauważyli,konieruszyły
zkopyta,ajawybuchnąłemśmiechem,stojącnatrotuarze.Niebyło
wątpliwości,żetopaństwomłodziskładającywizyty.Małżonkowie
pomiodowymmiesiącuwkaretachsięniecałują.
Okołopiątejpopołudniutegosamegodniaszedłemaleją