Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wozniesieńską.Wtemusłyszałemzasobąnieśmiały,słabygłos:
odwróciłemsię–stałprzedemnąchłopiecdwunasto-lub
trzynastoletni,omiłej,poczciwejtwarzyczce,patrzącnamnie
błagalnymizawstydzonymspojrzeniem.Mówiłcośurywanym,trochę
drżącymgłosem.Ubranybyłbardzoubogo,leczschludnie:letnie
lekkiepalto,czapkazdaszkiem,butyraczejliche.Staryjedwabny
krawacik,staranniezawiązanynaszyi.Wszystkoświadczyło,
żepochodzizrodzinyubogiej,leczuczciwejitakiej,cotoznałalepsze
czasy.Byłoteżwidać,żetenkrawatzawiązałamuwłasnoręcznie
mamusialubstarszasiostra.Kołnierzykdośćgrubejkoszulibyłbardzo
czysty.Sposóbbyciamiałprostyigrzeczny.Jegozmęczonatwarz
miałaszlachetny,szczerywyraz.
–Przepraszam,żepananiepokoję–powiedział.–Czyniebyłby
panłaskawofiarowaćmicoś…–Powiedziawszyto,lekkosię
zaczerwienił.
Cofnąłemsięokrokzezdumienia.Takdziwnamisięwydałajego
prośba.
–Któżtyjesteś?–spytałemzdumiony.–Ijaksiędzieje,że…
prosisz?Doprawdy,nieprzypuszczałem…
–Tatuśimamusiaposłalimnieranodonaszychkrewnych
dodzielnicyPetersburskiej.Myśleli,żebędęmógłtamzjeśćobiad.Ale
jatam…niemogłemzjeśćobiadu,długoczekałem,aterazidę
dodomu…bardzosięzmęczyłemibardzochcemisięjeść.
–Agdziemieszkasz?
–KołoklasztoruSmolnego…Niechmipandasześćkopiejek.
O,tuwsklepikusąpaszteciki,widziałemprzezokno,posześć
kopiejek.Kupięsobiejednegoitrochęodpocznęwsklepiku,apotem
pójdędalej.
Naszczęściemiałemwkieszenićwierćrublaidałemjebiednemu
chłopcu.