Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
JanuszBrzozowski:OranżeriarodzinyWilliamsów
|8
przypomniałsobieczytanywhoteluartykułojegośmierci.
Widząc,żepodsłuchiwanaparaprzeciskasiędowyjścia,
złapałAnnęzarękęiszepnąłjejdoucha:
Niepytajterazonic.Idzieszzemnączymaszinne
plany?
Błysk,jakizauważyławoczachPiotra,Annaznałado-
skonale.
Idęztobąodpowiedziała,przeciskającsięzamężem
dowyjścia.
Piotrbędącjużprzydrzwiachspojrzałnastojącątuż
przywyjściuparęsłysząckażdeichsłowo.
Zmoichwstępnychobliczeńwynika,żebędzietoli-
piec.PodkoniecczerwcamambyćwSydneyastamtądbli-
skojużdowas.Cieszyszsię,żebędzietojużkoniectejza-
bawy?
Itakiniepowiedziałacichokobieta.Wiemtylko,
żebędziemiciebiebardzobrakować,Mike.
Chybaniemyślisz,żezostawięcięzDavidemwSin-
gleton.
Piotrdopieroterazzobaczyłtwarzmężczyzny.Rozpo-
znałgonatychmiast.Jednakmiałrację,jegogłosodsame-
gopoczątkuwydawałmusiędziwnieznajomy.
Dlaczegoniewychodzimy?spytałaAnnapodcho-
dzącdoPiotra.
CzymówicicośnazwiskoPatrickBrooklyn?spytał,
kiedywreszciewyszlizesklepu.
Niemampojęciaokimmówisziniemampojęciaco
siętudzieje.
www.e-bookowo.pl