Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
goswojąuwagąniczympromieniamikosmicznymi.
Owielezain​ten​syw​nie.
Jimmy,skar​bie,cotamwszkole?
Jedz,staruszku,zjadajskórki,wyrosnąciwłosy
napiersi!
Mogęiśćpo​pa​trzećnaświ​niony?py​tałJimmy.
Świnionybyłyowielewiększeitłustszeniżzwykłe
świnie,musiałypomieścićwsobiedodatkoweorgany.
Trzymanojewodizolowanych,pilniestrzeżonych
budynkach;porwanieświnionaijegostarannie
wyselekcjonowanegomateriaługenetycznegoprzez
rywalizującyzespółbadawczyoznaczałobykatastrofę.
KiedyJimmychodziłodwiedzićświniony,musiałwkładać
bioskafander,owielezaduży,nosićmaskęimyćręce
odkażającymmydłem.Najbardziejlubiłmałeświnionki,
dwanaściezjednejmatki,ssącewrządkumleko.Były
urocze.Dorosłeosobnikiowilgotnychryjachimaleńkich
oczachokolonychbiałymirzęsamipatrzyłynaniego,
jakbygowidziały,naprawdęwidziały,iwiązałyznim
ja​kieśplany.
Świniony,balony,świniony,balonypodśpiewywał,
żebyjeuspo​koić,prze​chy​la​jącsięprzezogro​dze​niekojca.
Tużpomyciukojcenieśmierdziałytakstrasznie.
Cieszyłsię,żeniemieszkawkojcu,gdziemusiałbyleżeć
wkupieisikach.Świnionyniemiałytoaletizałatwiały
się,gdziepopadnieprzeztoodczuwałcośwrodzaju
wstydu.Alejużoddawnaniemoczyłsięwnocy,
przy​naj​mniejtakmusięwy​da​wało.
Niewpadnijupominałgoojciec.Pożrącię
wmgnie​niuoka.
Niepo​żrąmó​wiłJimmy.
Bojestemichprzyjacielem,myślał.Boimśpiewam.