Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wyjmujęzpogniecionegopapieruzłożonąwpółpajdę
chleba.Otwieram.Nasamymśrodkuuśmiechasię
domnieokrągłyplasterwiejskiejkiełbasy.Chowam
głowęwramionaikurczęsięjeszczebardziej,bynikt
niemógłmniedostrzec.Wącham.Apotemjemten
plasterekdługoizapamiętale.Najpierw
przytrzymującjęzykiemnapodniebieniu,potem
powolinadgryzając,żując,dopieronakońcu
po​ły​ka​jąc.
Dzieciimło​dzieżzeszkołyży​dow​skiejwBia​łym​stoku,1936r.
Jaktosmakuje!Wtamtejchwiliczujęsię,jakbym
zjadłcałenaręczekiełbasy.Ztejprzyjemności
spóźnięsięnalekcję,coaninigdywcześniej,ani
późniejmisięnieprzydarzy.Gdybędęwychodził
zbramy,wyrosnąprzedemnągroźnepółokrągłeokna
synagogi,wielkiejakmójwyrzutsumienia.Strach.
Żydomkiełbasyjeśćprzecieżniewolno.Czytosam
Bógnamniepatrzy?Alepochwiliuświadomięsobie,
żestojęprzedsynagogą...rzeźnikówdawniejbyły
tujatki,gdziesprzedawanomięsozuboju.Wybuchnę