Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
podkoszulek,przecieżnierozpinanyzprzodu,leżałaczyjaśgłowa,makijażspływałczarną
wstążkąodokagdzieśzauchojakuniektórychptaków,choćbydzierzbygąsiorkawe
osywplecionebyłykolorowekordonki,trochęjużpostrzępione,icośorganicznego,wiotka
izwiędłałodyżka,którałaskotałamniewżebra,takżemusiałemprzekręcićsięnaboki
wtedyzobaczyłemAnnęwobjęciachHildy,leżałyjakdwojekochanków,splotłysobie
wszystko,codałosięspleśćiprzełożyć,uda,ręce,szyiniewystarczyło,alewłosyukładały
sięwdwukolorowepasemka,modnewielelatpotem,rudenależącedoAnnyiblonddojej
kochanki.
Przezniedzielęunikaliśmytematu,niedokońcawiedząc,comamysobiezarzucać:
zdradę,symetryczną,czynieudolnepróbytransgresjinonie,przeszedłeśsiebie!z
zabezpieczonymodwrotem.Nawyprzódkikomentowaliśmypogodę,choćcałydzieńsięnie
zmieni,świeciipraży,inadalniepada,możebysięgdzieśwybrać.Popołudniupojechaliśmy
obejrzećmiasteczkoiszkołę,pustą,tylkotrzechkoszykarzytrenowałorzutynarogrzanym
asfalcie,wzdłużliniinamalowanychtamodrazudokilkudyscyplin.
Wponiedziałekzaczęliśmypracę,autohausManfredSiidbeck,nałnocnych
rogatkach,jużbliskoautostrady.Przerabialiśmystarezużytesamochodynanowsze,prawie
nieużywane.Malowaliśmyfelginasrebrnosprayem,uważając,żebyniezabrudzićopony,bo
wtedybysięwydało.Czyściliśmyrdzęipociągaliśmyjądobranymkolorem.Odkurzaliśmy
starewysiedzianefotele,aplastikipowlekaliśmybezbarwnymlakierem,ażlśniłyod
świeżości.Myliśmysilnikipodciśnieniem,takdługo,ażznikłolej,potemniechciałyzapalić,
więczalewaliśmygaźnikbenzyną.Nieprzekręcaliśmyliczników,tonienaszesprawy,alez
moichzapiskówwynika,żeliczbaprzejechanychkilometrówmalała.Mieliśmynawetw
aerozoluzapachnowości,jakimpachnąsamochodyzfabryki,aletegoużywaliśmyostrożnie,
kiedypojawiałsięjakiśegzemplarzgóraczteroletni,garażowanywhali.
Samochodówitakniktniekupował,autohausmusiałjeprzyjmowaćodklientów,
którzypłacilizanowe,peugeotyijaguary,dziwnepołączenie,ManfredSiidbeckchciał
pogodzićdwasprzecznekoncepty,małetaniemodelezdrogąlimuzyną.Nierazmusię
udawałoizamożnarodzinawyjeżdżałaodnasdwomasamochodami,mążdużym,żona
małym,rozwiodąsię,anichybi.Raznatydzieńspychaliśmyodświeżoneautaztrawnika,na
którymstały,zzawyżonącenąwetkniętązaszybę,ikosiliśmytrawę,borosłazaszybko,
jakbychciałazniweczyćnaszewysiłkiniemanicgorszegoniżwysokatrawazarastająca
opony,dobranacmentarzysko.Apotem,gdyodrosły,pryskaliśmymlecze.
Kończyliśmyopiątejiszybkonapożyczonychrowerachjechaliśmydomiasteczka,
żebypochodzićjeszczetrochęposklepach.Annamusiałasobiekupićcośdoubrania.W
13