Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Błędnekoło.
Zdawałasobiesprawę,żetakiezachowanie,aprzede
wszystkimbrakszczerejrozmowyotym,coboli,nie
przyniesiedobregoefektu,amimotoniepotrafiłasię
przełamać.KiedywróciłGrzegorz,spojrzałananiego
wście​kle.
Mamnadzieję,żeświetniesiębawiłeśwpracy
rzu​ciła,kie​ru​jącsiędoichsy​pialni.
Niebawiłemsięzaoponował.Domyślamsię,
żemia​łaśnienaj​lep​szydzień.Cosięstało?
Pytaszoporanek,gdyJasiekwydzierałsię
wniebogłosy,boniechciałzałożyćspodni,któredla
niegoprzygotowałam,czymożepytaszopołudnie,kiedy
podczaspracywysypałmisięlaptopistraciłamkilka
godzin,żebysięznimuporać?Amożepytasz
opopołudnieibieganiezwywieszonymjęzorem,żeby
kupićkimonawrozmiarach,któretrudnodostępne?
Amożepy​taszostłuczkę?
Pi​sa​łaś,żenicsięniestało...
Amożejednakpytaszowieczóribólbrzucha
twojegosyna?ciągnęłaPatrycja,niedającGrzegorzowi
dojśćdosłowa.Niebardzowiem,cochciałbyświedzieć
ztegodnia.Iszczerze?Niebardzochcemisię
opo​wia​dać,boje​stemzmę​czona.Do​bra​noc.
Od​wiozęichju​troza​pro​po​no​wałGrze​gorz.
SuperodparłabeznamiętniePatrycjaizamknęła
drzwiodsy​pialni.
Byłotoniewielkiepomieszczenie,wktórymzmieściło
sięjedyniełóżkomałżeńskieiszafawnękowaorazmała
toaletka,służącaczasemzabiurko.Patrycjazapaliła
nocnąlampkęiwsunęłasiępodkołdrę,oddychając
ciężko.Takbar​dzonielu​biłakoń​czyćwtenspo​sóbdnia.
Dla​czegoznówtozro​bi​łam?za​sta​na​wiałasię.