Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
bajkinadobranoc.Amy?Niemaunasrównowagi.
Tojazajmujęsięwszystkim,podczasgdytyrzekomo
pra​cu​jesz.
Rze​komo?
Ajawiem,cotamrobisz?Wracaszpóźno,jesteśjuż
zmęczony.Nawetgdybyśniebył,todzieciitakjużśpią.
Wszystkojestnamojejgłowie,wszystko.Jużnawetnie
wspomnęowakacjach.Patrycjazałkała.Szumiałojej
wgłowie,myślitrochęsięplątały,alejednocześnieczuła
po​trzebę,żebywresz​ciewszystkozsie​biewy​rzu​cić.
Przepraszam,rzeczywiścieostatnio...podjął
Grze​gorz,alePa​try​cjawe​szłamuwsłowo.
Myślisz,żemamochotębyćtakąnarzekającążoną?
Sądzisz,żewłaśnieotymmarzę,żebycodziennie
odczuwaćzłośćifrustrację?Izaciskaćzęby,kiedy
wracaszdodomu,żebyniewszczynaćkolejnej
awantury?Naprawdęmamdość!krzyknęła,łkając.
Niewiem,cosięstało,żenaglezdwojgakochających
się,wspierającychludzistaliśmysięwłasnymi
karykaturami.Kreaturami,którenieumiejąsiędogadać,
jamamwiecznepretensje,atysięwycofujesz.Niemam
siły.Jestemokrutniezmęczona,wyssanazżycia,
wyczerpana.Bliźniakidająwkość,Majateżwymaga
uwagi.Dotegodom,sprzątanie,gotowanie,pranie.
Acie​bieniema.Ichujwie,gdzieje​steś!
Wpracywy​szep​tałGrze​gorz.
Przecieżjateżpracuję.Patrycjapatrzyłanamęża
przezłzy.
Wiem,ko​cha​nie.
„Wiem,kochanie”przedrzeźniłajegosłowa,
nadającimzgryźliwyton.Nicniewiesz!Wychodzisz
rano,wracaszwieczorem.Wysłuchujeszmoichpretensji,
alepewniemyślamijesteśgdzieśindziej,apotemidziesz