Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Miałamwrażenie,żeotwieraszniebombonierkę,
apuszkęPandory–zaśmiałasięMiriam.–Acóżmytu
mamy?–zapytała,zerkającnazawartośćprezentu.–
Kandyzowaneowoceifiołki.
–Fiołki?–Esterawpatrywałasięwmałekwiatki.–
Chybaniejestemnatyleodważna,żebyichskosztować,
choćniepowiem,wyglądająipachnąznakomicie.
Spróbujesz?–Mówiącto,przesunęłapudełkowstronę
przyjaciółki.
–Chybaniepowinnam.Towkońcutwójprezent.
MimotoMiriamwzięładorękijedenzkwiatów.Przez
chwilętrzymałagowustach,delektującsięjego
smakiem.Zamknęłanawetoczy,żebylepiejpoczuć
rozpływającysięnajęzykuaromatzmieszanegocukru
ifiołków.
–Całkiemniezłe–skomentowałapochwili–aleraczej
niezostanęichfanką.Zdecydowanieopowiadamsię
zatradycyjnączekoladą.
Esterazamknęłapudełeczko.
–Alemusiszprzyznać,żetomiłe.–Miriamdrążyła
temat,chociażnapoliczkachEsterypojawiłsięlekki
rumienieczażenowania.
–Owszem–przyznałaniechętnie.–Miłe,alenadal
podtrzymujęzdanie,żejednaknienamiejscu.
Zanicnieprzyznałabysięprzyjaciółce,żesercewciąż
biłojejjakoszalałeiżenadalwgłowierozpamiętywała
wszystkoto,cowłaśniesięwydarzyło.Nieświadomie
zerknęławstronęokna.Przyjrzałasięprzechodniom.
Lustrowałaichtwarzeisylwetki,szukającwśródnich
charakterystycznejczapki.OdwróciłasięwstronęMiriam,
dopierokiedypoczuła,jaktaszturchnęłajądelikatnie
wbok,uśmiechającsięznacząco.Przyjaciółkanie
odpuszczała,dlategoprzekomarzałysięjeszczeprzez
jakiśczas,dopijająckawęizeskrobującztalerzyków
ostatnieokruszkiSachera.
Kiedywreszcieopuściłykawiarnię,poraobiadowajuż