Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
byłajużtylkozieleń.Ktośtrąbiłdwaautadalej.Czasmisięskończył,
ajanawetniezdążyłempoprosićorękę.
–Apostolis,dziświeczór–powiedziała.
Spojrzałemjejwoczy.Wjednymzkącikówjejustpojawiłosię
cośnakształtuśmiechu.
GreckaMonaLisalubdamazgreckimkierowcą,takjąnaprędce
zapamiętałem.
Odsunąłemsięodkrawędzijezdniiodprowadziłemich
wzrokiem.Ulicezalałysamochody,klaksony,przechodniesamobójcy
lawirowalipomiędzyruszającymikierowcamizkretyńskimi
maskotkamizawieszonyminalusterkach.Stałemtaknaśrodkuulicy,
zbierającichkrzyki,obelgi,greckiekurwyrzucanemipodstopy.
Spojrzałemnawieżękościoła,naktórymwskazówkipokazywały
godzinęczternastą.Slalomemdoszedłemdochodnika
ipomaszerowałemwcieniupalm,chroniącsięprzedsłońcem.Zajego
gorącymipromieniamibędęzapewnetęsknić,alegdyjużznajdęsię
wswoimzimnymkraju.
Tymczasemmiałemdobrychkilkagodzinnazakupporządnej
białejkoszuli.Niebyłoczasudostracenia.Czułemsięgotów,oile
mężczyznamożebyćgotowynato,coprzyniesiespotkaniezpiękną
nieznajomą.Chybająjużgdzieśkiedyświdziałem,alepewnynie
byłem.Nobojakodróżnićsetkitwarzy,historii,narracjiodkłamstw
naszychwewnętrznychświatów,głosówirracjonalnych,które–gdy
chemiabombąatomowąuderzawmózg–wyłączajązwojejeden
podrugim,zostawiającściernisko.Anatymniewybudujeszmiasta
ŚwiętegoFranciszkaprzedostatnimstrzałem,któryeliminuje
człowiekazpulizblazowanychszczęśliwców,czyniącychtęplanetę
sobiepoddaną.
Chybająjednakjużgdzieśkiedyświdziałem.
Szedłempodniskimipalmami,niepotrzebowałemjużsłońca,
bypodpalałomojączaszkę.Kotłowałemsięsamzesobą,starającsię
jąsobieprzypomnieć.Półbiedy,jeśligreckamisstozwykłyczłowiek
wywiadulubkontrwywiadu,kolorowapłotka,któradamijakiś
skrawekinformacji.Gorzej,ohektarypiekielnegoczarnoziemugorzej,
jeślijużjągdzieświdziałem.Jeślijestzamieszanawnasze
międzynarodowemachlojki,pracujedlakogośwyżejniżjakiś
prowincjonalnygreckikontrwywiad,którymógłmiećwładzęsołtysa
tychterenówinadawałsięjedyniedoprzechwytywaniakilku
skrzynekamunicji,odnawianiabiałychpasównajezdniczy
upominaniadzieci,byniezapominałykasków,kiedywybierająsię