Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Siedzędozamknięcia,doczwartejrano
powiedziałamześmiechem.
Okej.Dopiłszybkodrinkairuszyłwstronęwyjścia.
Dozobaczenia.
Słucham?Jakto,dozobaczenia?Dozobaczenia
oświcieczydozobaczeniakiedyśtam?
Przezkolejnegodzinyzastanawiałamsię,
ocowłaściwiemuchodziło.Coznaczyłytesłowa?
Ostateczniedoszłamdowniosku,żetobyłojedynie
zwykłepożegnanie.Kiedywięcwychodziłamchwilę
poczwartejranoiujrzałamgoopartegooauto,
wytrzeszczyłamoczy.
Cotyturobisz?spytałamzszokowana.
Mówiłem,żewpadnępociebieodpowiedział,
marszczącczoło.
Czytyniesypiasz?
Lubięnoc,lepiejmisięmyśli.Uśmiechnąłsię.
Imiałemparęsprawdozałatwienia.Wskakuj,zabieram
cięnarandkę.
Randkę?Zarazbędzieświtać.Ajajestem
pocałonocnejzmianie,padamznóg.
Nieprzynudzaj,babciu.Trzebakorzystaćzżycia.
Czymusiałmnietakirytować?Gdybybyłmoim
potencjalnymchłopakiem,kopnęłabymgowdupę.
Niestety,wtejsytuacjiniemiałaminnegowyjścia.
Wsunęłamsięnamiejscepasażeraizapięłampas.
Maszochotęnaśniadanie?zapytał,ruszającsprzed