Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ismutneoczy.Potemwszedłdogabinetu.Miałamwielkąochotęwejść
tamzanim,leczrozumiałam,żenależyczekaćgotutaj,wsalonie.
Wyszedłdopieropogodzinie.Zjegorysównicniemożnabyło
wyczytać.Usiadłprzymnie,agdydotknąłrękąmojej,zrobił
tozezwykłymspokojem.Udajączupełnąswobodęzapytałambez
nacisku:
–Czyczytałeśjużlisty?
–Tak–skinąłgłową.–Nicważnego.Ludkazatydzieńwyjeżdża
doAlgieru,aambasadorprzesyładlaciebieukłony.
Serceścisnęłomisięwpiersi.Starającsiępanowaćnadsobą,
bygłosminiezadrżał,zauważyłam:
–Zdawałomisię,żeotrzymałeśjakąśprzykrąwiadomość,która
cięzmartwiła...
Spojrzałammuwprostwoczy,aonuśmiechnąłsięztakszczerym
zdziwieniem,żeażniewierzyłamsamasobie.Niedarmomówią,
żeJacekjesturodzonymdyplomatą.Gdybymniezdradzał,jestem
przekonana,żenigdybymtegopoznaćponimnieumiała.Jak
onpotrafisięmaskować.
–Wprostprzeciwnie–odpowiedział.–Raczejmamdobrą.
Mianowiciewposelstwiebułgarskimodwołanoobiadibędęmógłcały
wieczórspędzićztobą.
Niebyłtowieczórmiły,chociażJacekrobiłwszystko,
bymisprawićprzyjemność.
Świadomość,żemiędzynamiległajegostrasznatajemnica,nie
opuszczałamnieaninachwilę.Dodawałomisiłtylkoto,żeczułam
nadnimprzewagę.Onniemógłsiędomyślać,żewiemoistnieniujego
pierwszejżony.Miałamwrękuatut,którywkażdejchwilimógłspaść
najegogłowęjakciosnieodparty.Zdawałsięgozupełnienie
spodziewać.Wpatrywałamsięweń,usiłującodgadnąćjegomyśli.
Terazdopieroprzypomniałamsobieszeregszczegółów,naktóre
wciąguostatnichdniniezwracałamuwagi,aktórebyłyprzecież