Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Pozatymmasznas.Zawszecipomożemy.Pamiętaj
otym.
Gdydopiliśmykawę,tatopożegnałsięiwyszedł,
obiecując,żepostarasięprzemówićmamie,abynie
namawiałamniedoponownegozamieszkaniazArturem.
***
–Nie.Toniemożliwe.Tato!Jestsobota,obiecałeś!
–usłyszałam,jakmójsynkrzyczałdotelefonu.–Zawsze
takjest!Obiecujesz,apotemnaglecościwypada.
Wszystkojestważniejszeodemnie.Nienawidzęcię!
–Franekchybarzuciłtelefonem,apotemsampadł
nałóżkoiukryłtwarzwpoduszce.
Poszłamdojegopokoju.
–Niezależnie,cosięstało,Franiu,niemożesztak
mówićdoojca.
–Tataobiecywał,żezabierzemnienaMotozlot.
Odtygodnitoplanowaliśmy.Męskiewyjście.Izgadnijco?
Niemagowmieście.Zapomniałomnie.Znowupraca
jestważniejsza!–Franekmiałjużłzywoczach.
Wiem,żetenweekendmiałspędzićzojcem.Kurde,
nawetmnieotymniepoinformował.Ajakbymjamiała
jużplanynatenczas?Wkurzyłamsię.
–Takbardzochciałemtamiść!Obiecałmi–łkałmój
prawiedziesięciolatek.
Bólwoczachsynapowodowałcierpieniewmoim
sercu.Wsumiemogłabymsamaznimpojechać.Wiem,