Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
żenapewnobyłbytamGabriel,alepotymjakwczoraj
odniegouciekłam,raczejniechciałabymsięnaniego
natknąćipewnieonwolałniespotkaćmnieznowu
naswojejdrodze.Zdrugiejstrony,mybyśmybyli
nawidowni,onpewnieprzeprowadzałbywywiadyikręcił
sięnatorze,bliskoaut,wcentrumuwagi.Szanse
naspotkaniebyłyraczejmałe.Zresztąwczorajmiałam
mocnymakijaż,onbyłpodpity…Niewypatrzyłbymnie
zdaleka.Anawetjeśli,topotymjakgozostawiłam,
napewnoudawałby,żemnieniezna.
Corobić?zastanawiałamsięgłośno.
Franekchciałjechać.Możejakbymwzięłajeszcze
okularyprzeciwsłoneczneikapelusz,wyprostowałabym
loki,żebymnienierozpoznałiżebysięnie
skompromitować,mogłabympojechaćzFraniem.Dam
radę.Dlasyna.PójdętamdlaFrania,wcaleniebędę
rozglądaćsięzaprzystojnymdziennikarzem.Niechcę
goznówzobaczyć.Wcaleawcale.
Franio,pojadętamztobązadecydowałamgłośno,
żebysięnierozmyślić.Możenieznamsięnaautach
inieporozmawiamotymztobą,aleprzynajmniejsobie
popatrzysznanie,powdychaszspaliny…
Naprawdę,mamo?Zrobisztodlamnie?
Dlaciebiewszystko,synio.Pocałowałam
gowczoło.
Super,dzięki,mami.ZadzwoniędoKuby,boteżsię
wybieraztatą.
Faktycznie,ciociaEmiwspominaławczoraj,żewujek
PatrykzabierachłopakównaMotoarenę,możesię