Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
za​brzmia​łonie​do​wie​rza​nie.
Owszem,zobaczymy.Zobaczymyrzuciła
zpo​gar​dą.
Wjednejchwiliskoczyłem,byobłapić,leczona,
chyżojakmyśl,umknęła.Przezkrótkiczaswymykałasię
moimobjęciom,kluczącwśródmebliniczymścigany
motyl,szybkojednakzapędziłemdonarożnika.
Spadłemnaniąniczymsępnaswąofiaręichwyciłem
mocnowobjęcia.Następnienawpółpowlokłem,nawpół
przeniosłemtam,gdziepomiędzydwomafilaramiwisiała
parapo​ru​sza​nychelek​trycz​nieli​no​wychkrąż​ków.
Aliceprzezcałyczasrozpaczliwiewalczyłaiwzywała
pomocy.Przełamującjednakówdesperackiopór,szybko
zaplotłemkońcówkisznurównajejprzegubach
inacisnąłemguzik:sznurynaprężyłysię,poczym
powoli,lecznieubłaganieramionaAlicewyprostowałysię
niemalnacałądługość,takżemusiałaprzyjąćpostawę
pionową.Byłaterazbezbronnainiezdolnauniknąćdłoni,
któremiaływielkąochotęzgłębićsłodkiesekrety
zakamarkówjejodzieży.Skutkiemjednakkontorsjiciała
orazgwałtownychemocji,jakichdoznawała,wpadła
wstantakogromnegowzburzeniainiepokoju,
uznałem,żepostąpięnajrozsądniej,jeślipozostawię
nakrótkosamą,zdołajakotakozapanowaćnad
sobą.Wszystkozaśpoto,żebyboleśniejiwsposób
bardziejświadomydoświadczałaponiżeń,którebędąjej
udzia​łem.
Wtymmiejscupowinienemchybawyjaśnić
czytelnikomdziałaniemaszynerii,którądysponowałem
iktó​ramia​łasłu​żyćpo​ko​na​niuiujarz​mie​niuAli​ce.
Pomiędzykażdąparąfilarkówpodtrzymujących
dachowyświetlik-latarnięwisiałydwasolidnejbudowy
krążkilinowewprawianewruchmechanizmem
elektrycznymukrytymwbelkachdachu.Gdybymchciał
ustawićAlicewpozycjipionowej,musiałbympoprostu
przywiązaćzaprzegubydłonidokońcóweklin
ipodciągnąćlinydogóry,cozmusiłobydziewczynę
doprzyjęciapostawywyprostowanej;jednocześnieciało
jejstałobysiębezwolneicałkowiciezdanenamoją