Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁVIII.
JAKGŁOSOMYLIŁSIĘIMÓWIŁDOCHICOTA,
ZAMIASTDOKRÓLA.
KróliChicotprawieprzezdziesięćminutpozostalimilczący
inieruchomi;naglekrólzerwałsięiusiadłnałóżku.
Nazrobioneporuszenie,Chicotrównieżsięzerwał.
Obadwajspojrzelinasiebiepłomieniejącemioczyma.
Cotam?...cichozapytałChicot.
Niewiemodrzekłkról,ciszejjeszcze.
WtejchwilijednaświecawrękuzłotegoSatyrazgasła,następnie
drugaitrzecia,wkońcuostatnia.
Ho!..ho!..mówiłChicotpowiewnienażarty.
Zaledwieostatniwymówiłwyraz,lampazkoleizgasłaiciemność
zupełnazaległapokój.
Cóżulicha!zawołałChicotpowstając.
Będziemówił,będziemówiłrzekłkrólkulącsięnałóżku.
Zatemsłuchajmy.
Wrzeczysamej,głosponuryiświszczącymówiłwrogułóżka:
„Zatwardziałygrzeszniku,czyjesteś?”
Jestem,jestemrzekłHenrykszczękajączębami.
JakiśchropowatygłoszrobiłuwagęChicotalesłuchajmy,
tocościekawego.
„Czysłyszyszmnie?”zapytałgłos.
SłyszęwyjąkałHenryksłuchamskulonypodtwoim
gniewem.
„Czymyślisz,żebyłeśmiposłuszny,powierzchownieoddając
siępokucie,asercezachowującdlagrzechu?”
DobrzemówirzekłChicottojakkazanie.