Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Cozamierzaszzniązrobić?
–Jakco?Dodomująwezmę.
–Zuzawie?
–Zuza,Zuza.Zuzkaniemusinicwiedzieć.–Naburmuszasię.
–Ajejalergia?
–Dajspokój,jakośtozałatwię.
Wzruszamramionami.
–AleMira,czekaj,niepowieszjej,nie?
Wzruszamramionamiporazdrugi.
–Mira…
–Dobrze,nicjejniepowiem.
–Dobrazciebiedziewucha–mówi,poczymzulgązadowolenia
trzaskamnieotwartąłapąwplecy,żeażechodudni,apłucaobijają
misięożebra,kręgosłupizpowrotem.
–Wiem,wiem.–Przytakuję,próbującsięnierozkaszleć.–Nodobra
Drago,czasnamnie–stwierdzam,widząc,żedochodziszesnasta.
–Wszyscykliencinadzisiajobrobieni.
SwojądrogąDragotoniejestjegoprawdziweimię.Kiedyś
wpodstawówceobejrzałfilmobokserach,czycototambyło,
iodtamtegodniakazałnasiebietakmówić.Drago–jakjedna
zfilmowychpostaci.Niktnieprotestował,bowybraneimiębardziej
doniegopasowałoniżtonadane.
Wracamdoszafki,mocniejpodciągamczarne,skórzanelegginsy,
opinająsięnamoichnogachjakdrugaskóra.Biorępodpachę
wyświechtanąskórzanąkurtkę.Gotowa.
Kiedywychodzęzklimatyzowanegoklubu,gorącolipcowego
popołudniabuchawemnie,obklejającmiskóręniczymoddech
zpsykapiekielnejbestii.Zatrzymujęsięprzykrawężnikubrukowanego
placu.Czekając,ażzmieniąsięświatła,rozglądamsię
poprzechodniach,jakzwykleotejporzezaczynająsięzbierać
ludziska.Nicdziwnegozresztą,wszystkieatrakcjenaszejmieściny
znajdująsiętu,wcentrum.
Mężczyznanadrabinieprzyozdabialatarnieczerwonymiwstążkami,