Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
posetkachnocywypełnionychsnamiotobie,ponieskończonych
godzinachwracaniadowspomnień.Mamcię!Dociskamgaz,cośmiga
miprzedoczami.
Hamujęzpiskiem,małoniewywracającmotoru.Zapóźnojednak,
wcośuderzyłam.Niewcoś,wkogoś.Przeturlałsiędoprzoduiteraz
leży,postękując.Czarneautoznikamizoczuzazakrętem.Patrzę
tonapotraconego,tonaskrzyżowanie.
Dodiabła,dodiabła,dodiabła!Corobić?
Niemogęgozgubić,nieteraz,niejakjestemjużtakblisko.
Zamykamdłonienakierownicymotoru,zębyboląmnieodzaciśniętej
szczęki.Przeklętyidiotamusiałwleźćmipodkoła.
Mojebłotnistejaomiękkim,cieknącymcielebudzisię,wyłazi
głębokozmoichtrzewi.
Zostawgo,niechcierpi–szepcze,podjudzajączmysły.–Zasłużył
sobie.Zostawgo,niechcierpi,niechkona–syczydoucha.
Robisięzbiorowisko,ludziegapiąsię,gadającjedendodrugiego.
Niemogęodjechać,jużzapóźno.Stracone.
Pocosięzatrzymałaś?
Cieńwciskasięzpowrotemwgłąbmnie,podserce,podsplot
słoneczny.Gaszęmotor,zsiadam,podchodzędoleżącegonaziemi
kretyna.
–Nicpanuniejest?–Krzyżujęręcenapiersi,patrzącnaniego
zgóry.
–Przeżyję–mówichrapliwymgłosem.
Zwlekasięzjezdni,podpierającsięjednąręką,drugązakrywającpół
twarzy.Krewściekamuspodpalcówikapienakostkęburkową.
Niechtolicho,przejechałamkogoś.Właśniedocieradomnie,cosię
naprawdęstało.Przeczesujędłoniąwłosy,coterazpowinnam
powiedzieć?Przeprosić?Wżyciu.Toniebyłamojawina,
przynajmniejniewcałości.
–Powinienpanuważniejpatrzeć,gdziechodzi.
–Apaniuważniejpatrzeć,gdziejeździ.–Mężczyznaprostujesię
iszczerzyostrezębywuśmiechu.