Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Wczasiezatrzymaniabyłabardzoagresywna,podrapaładokrwi
twarzpolicjantkiizraniłająwoko...
–...czymspowodowałarozstrójzdrowianaczas?–wpadłam
Edgarowiwsłowo,alewidaćbyłogołymokiem,żeprzygotowałsię
natowcześniej.
–Jedenastudni.
–Awiemytoskąd?
–Wygrzebałemakta,panisędzio.
–Punktdlaciebie.–Naprawdęnatozasłużył.–Alenadalnie
rozumiem,skądwtejhistoriipsychiatra?
–Wareszciezachowywałasięnatyledziwnie,żedyżurny
nakomisariacieprzypomniałsobieostosownejprocedurzeizlecił
przewiezieniearesztantkinaoddziałpsychiatrycznyszpitala
więziennego.
–Rzadkiprzypadekzasadnejczujności.Codalej?
–Przywiezionojązpowrotemdoaresztunadranem,
nafaszerowanąpsychotropami.
–Nieotopytam–skarciłamasystenta.–Costwierdziłlekarz?
–Schizofrenięparanoidalną.
Terazdlaodmianymiodebrałomowę.Łatwość,zjakąwmoim
ukochanymkrajunieodwracalnierobionozludziwariatów,kazała
podejrzewaćnajgorsze.Itonajgorszedziałosięnamoichoczach.
–Zaraz.Lekarzwwięziennymszpitalu,nanocnymdyżurze,
zapewneklepanymwjakichśniewiarygodnychnadgodzinach,widzi
pacjentkępierwszyrazwżyciu,jestznią,no,bądźmyniepoprawnymi
optymistami,dwiegodziny,iwaliwpapierycośtakiego?
–Tak,panisędzio.
–Icotynato,Edgarze,zawiedzionanadziejoojczystej
jurysdykcji?
Podniósłwzrokibadawczopatrzyłmiwoczy.
–Skarżyłbymto,panisędzio.
–Bardzosłusznie.Czyktośtoskarżył?