Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nikogoinnego.
–AprofesorBu...?
Niedałammudokończyć.
–Panprofesorświetniewypadawtelewizji,alenarozprawie
potrzebujękogoś,ktoumietrzymaćbuzięnakłódkęisłuchać,apan
psoroduczyłsiętegodwiedekadytemu.Oczymśzapomniałam?
–Nie,panisędzio.
–Dodzieła.
Edziocierpliwiepoczekał,ażdopijękawę,usłużniezabrałmój
kubekizniknąłjakkamfora,żegnającsiędystyngowanymskłonem
głowy.
Kiedyjakiśkwadranspóźniejwczytałamsiępouszywopinięzbyt
beletryzującegobiegłegopsychologa,mojakomórkabzyknęła
ostrzegawczo.Dostałamesemes.OdEdgara.Pozwalałammunato,
jeślisprawabyłasłużbowaidotyczyłabieżącychwydarzeń,więc
zwyklewiedziałamzgóry,cóżtakiegomożebyćwwiadomości.Tym
razembyłatokompletnaniespodzianka.
„Policjancizpatrolupamiętajątylko,żeśpiewałaponiemiecku.
Melodiiniekojarzą,aniemieckiegonieznają”.
No,Edgar,przeszedłeśsamsiebie.
Sarabanda
Terminrozprawywypadłpodwóchmiesiącachzokładem,
bobiegłapsychiatramiałazapchanykalendarziniedałosiędograć
wszystkiegowcześniej,ajabardzochciałammiećnarozprawie
właśniejąitylkoją.Wmyślach,samadlasiebie,nazywałamjąper
„Androsia”,chociażstatuszawodowy,dorobeknaukowyczywkońcu
opiniejejpacjentówpowinnybyłypowstrzymaćmnieodtakiej,
choćbynawetimilczącej,poufałości.Byłamłodszaodemnie,miała
lekkopoczterdziestce,mężachirurgaestetycznego(iprzytym
brzydkiegojaknocpolarna),dwójkęprzemądrzałychdzieciitwarz,
którasprawiaławrażenieodlanejzsilikonu.Mimikęmiałaszczątkową,
wyczytanieczegokolwiekzjejtwarzygraniczyłozcudem,nawet
wtedy,gdybyłaautentycznierozbawiona,jejtwarzwyrażaładokładnie