Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
prokuratora.Nieodpowiadałomito.Niechciałemjejgrać
iontowiedział,boodparłniechętnie:
Tobezznaczenia.
Zapadłakłopotliwacisza.
Dowiemsię,jakmapannaimię?Niechciałem,aby
zabrzmiałotojakprośba.
ProszęmówićmiPaweł.
Toniejestpańskieimię,prawda?Czułem,żekłamie.
Nie,niejest.Niepowiedziałem,żetaksięnazywam.
Poprosiłem,abytakmniepannazywał.
Milczałem,zdumionywłasnąbezradnością.
PaniePawle...
Pawleprzerwałmi.Zrobimipanprzyjemność,mówiąc
mipoimieniu?
Zaśmiałemsięironicznie.
Anibyczemumiałbymrobićpanuprzyjemności?
Milczał,jakbyniesłysząc.Rozgrywałwłasnąpartię,zaplanował
starannieiwiedział,jakdopiąćswego.Wyczuwał,cojestwarte
riposty,acopowinienprzemilczeć.Przezchwilęczułemsięjak
pionek,któryzachwilęzostaniezbity.
Słuchampana...Mapanswójkwadrans...
Wziąłgłęboki,teatralnyoddech.Chwilępobawiłsięszklanką,
podniósłdoust,alepochwiliodstawiłnietkniętą.Teraz,kiedy
dostałcochciał,straciłpewnośćsiebie.Sądziłem,żemawzanadrzu
wyuczonąizapewnenudnawąkwestię,alejegozachowanieprzeczyło
temu.Zanosiłosięnaimprowizację.
Jestem...Nie,źle,będęakustykiem.Oczywiście,jeśliprzebrnę
przezstudia.przeszkody...przerwałizamyśliłsię,jakbyoceniał,
czydobrzezaczął.Kilkasekundmilczał.Możeczekałnamojąreakcję,
aleniezamierzałemmuanipomagać,aniprzeszkadzać.Wiepan,
wydawałomisię,żewiem,cochcępowiedzieć.Porazpierwszy
zobaczyłem,żesięuśmiecha.Jegouśmiechbyłbezradny