Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
przemoczony,alewyciągałwmoimkierunkuzłożonyczarnyparasol.
Potrzebujepaniparasolki?!zawołał.
Poradzęsobie,jestemprawienamiejscu!odkrzyknęłam,
zasłaniającgłowęaktówką.
Jestpanizbytelegancka,żebytakmoknąć!skomplementował
mniezszerokimuśmiechem.Deszczspływałmupotwarzy.Był
naprawdęprzystojny;opalony,omuskularnejbudowie.Miałamzresztą
wrażenie,żeskądśgokojarzę,aleniepotrafiłamsobieprzypomnieć
skąd.
Winnejsytuacjipewnieprzyjęłabymtenparasoltylkopoto,żeby
porozmawiaćchwilęznieznajomym,amożeznajomym,aleteraz
naprawdęniemiałamnatoczasu.
Zerknęłamnazegarek.Nocóż,mójgrafikbyłmocnonapięty.
Dziękujęzatroskę,dowidzenia!Posłałamwjegokierunku
szczery,wyrażającysympatięuśmiech,aonpomachałmidługąrączką
parasola.
Dousług!
Właściwietofajnie,żesięnaniegonatknęłam;jakośpoprawił
mihumor.Dodałpewnościsiebie,złagodziłwyczerpującystres.
Odczytałamtabliczkęwiszącąnafronciekamienicyiodetchnęłam
głęboko,wchodzącdobramy.Byłaschludna,aledawnonieodnawiana,
ząbczasudośćwyraźnienadgryzłokolicę.
Owionąłmniecharakterystycznyzapachstaregodomu;wilgoć
zmieszanazczymśnieokreślonym.Zapachrozpadu,przygnębiający
inostalgiczny.
Pokonałamkilkaschodkówwiodącychdokancelarii,astukotmoich
szpilekodbiłsięechemodłukowategosklepienia.Wnętrzeokazałosię
eleganckieiczyste.Tepomieszczeniaodnowionozesporym
rozmachem.Pachniałotudobrymimęskimiperfumami,aleteżtuszem
ipapierami.Inaczejniżwmoimwarszawskimbiurze,gdziewszystko