Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nanikimwzroku.Niemalsamimężczyźni.Zatrzymałamsiędopiero
nanotariuszu.Spojrzałammuprostowoczyiusiadłamuszczytustołu,
naprzeciwkoniego.
Dziękujępaństwubardzozaumożliwieniemitegowejściasmoka.
Oczywiście,żebyłamciekawa,kogozezgromadzonychznam,akto
okażesięobcy.Cierpliwości,Emilio,pomyślałam.Wiedziałam,
żewszystkienazwiskazarazitakzostanąodczytane.
Kątemokazauważyłamjedynie,żepoprawejstronienotariusza
siedziałburmistrz,JanTurski.Trudnobyłobyzresztąniedostrzecjego
pokaźnejfigury.Zawszemiałobfiterozmiary,aleprzezostatnielata
naprawdękonkretniesiępoprawił.Wyglądałokropnie,kiedyjego
oparteostółcielskoniemalsięnanimrozlewało.Cojakiśczas
posapywałzeświszczącymoddechem.Cośwtejjegogroteskowej
tuszywywoływałowemnieniepokojącydyskomfort.
Dzieńdobrypaństwuprzerwałciszęnotariusz.Zebraliśmysię
tutajwceluotwarciatestamentu.
Dobrze,żeniewidaćpoczłowieku,kiedysercewalimujak
oszalałe.Niepotrafiłamnicnatoporadzić,nawetwbrewracjonalnemu
umysłowi.Skupiłamsięnapadającychwciszysłowachrejenta.
KuratoremspadkujestobecnytupanMarekRostkowski.Skinął
wstronęsiedzącegoobokstarszegopana,któryzwyrazemsmutku
natwarzypokiwałgłową,poczymwbiłwzrokwstół.Zdjąłokulary
ipotarłskroń,zanimwłożyłjezpowrotem.
Postarzałsiętakbardzo,żecośścisnęłomisięwśrodku.
Pamiętałamgodobrze,zawszepomagałciotceprowadzićpensjonat.
Wsezonieniemalcodziennieprzyjeżdżałswoimzdezelowanym
czerwonympolonezem.
Ednaniemiałaprzyjaciół,alejeślimiałabymwskazaćosobę,zktórą
utrzymywałanajbardziejzbliżonedoprzyjaźnirelacje,pomyślałabym
właśnieotymczłowieku.Wydawałosię,żenaprawdęszczerzesię
oniątroszczył.dokońca.
Notariusztymczasemzacząłodczytywaćnazwiskazainteresowanych