Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
spełnieniemzachcianki,poprostudomagałosiętego
mojeciało,itonatychmiast.
WPortSaidziezeszłamzpokładu,bysamotnie
buszowaćposklepikachwposzukiwaniuspodni
isukienekodpowiednichwtropikach,aparatu
fotograficznego,taniejbiżuteriiifrancuskichperfum.
Miałamszczęście.Sklepyotwartebyłyprzezcałąnoc,
oczywiściedlawygodyturystów,którzynastępnego
dniaranowyruszaliwdalszyrejs.Jednakzakupy
znudziłymnie,miałamdosyćupału,wszechobecnych
muchirówniedokuczliwychspojrzeńiszeptów
współpasażerów.Postanowiłamsamotniewybraćsię
domiasta.
Byłamprzekonana,żeżadnazewścibskichdam,tak
ciekawychmoichpoczynań,niebędziemiałaodwagi
towarzyszyćmidopodejrzaniewyglądającejspeluny,
wktórejcuchnęłomęskimpotemialkoholem,adym
papierosowybyłtakgęsty,żespowijałwszystko
nieprzejrzystymwoalem,jaktiulprzesłaniatwarz
tancerkiwtańcusiedmiuzasłon.Usiadłamprzymałym
stolikuizamówiłamegipskiepiwo,którelordMarlowe
nazywałcebulowymzewzględunaintensywnysmak.
Uniosłamszklankęwtoaściedosamejsiebie,
zadowolonazpozbyciasiętowarzystwaplotkarek,gdy
pojawiłsięprzedemnąszczupłyEgipcjanin
wczerwonymfeziezwielkimchwostemzasłaniającym
półtwarzy,skłoniłsięipoprosił,bymmupozwoliła
przepowiedziećsobieprzyszłość.Usiłowałam
goodpędzić,spodziewającsię,żenaciągaczsprzeda
militaniędobrychrad,którelokalniBrytyjczycy
nazywali„pukkagen”,czyliporadamidlazłamanych