Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
RozdziałII
N
nego,taksądzę.Niedajęmusięprześwietlićijestemraczejprzeko
Mateuszspoglądamiwoczy,jakbyszukałodpowiedzina
nurtującegopytania.Nieznajdujeraczejniczegosensow
amiejscuwitamysiędośćchłodno,krótkiuściskdłoniityle.
-
-
nany,żeonniemapojęcia,żejawiem.Niechciałem,żebyAnielica
muprzekazała,żepoznałemichtajemnicę,dlategowymyśliłem,że
zabioręjejtelefon,wyciszęiustawięsamąwibrację.Kiedyonbędzie
chciałsięzniąskontaktować,będęwiedziałodrazu.Ostateczniezro-
biłeminaczej.Niewziąłemzesobąjejtelefonu,aleustawiłemprze-
kierowanienamój.Tolepszerozwiązanie.Mateuszniedodzwonisię
doniej,tylkoodrazudomnie,cospowoduje,żeonabędziemyślała,
żeoniejzapomniał.Trudno.Samisobiewinni.Potemsiępewnie
zorientuje,żedodatkowozablokowałemjejtelefon,trzybłędnepiny
załatwiłyrobotę.Napewnoniewie,gdzieszukaćkoduPUK.
ŚlimakiPrezesprzyjechalirazemznim,toznaczyPrezesichprzy-
wiózłswojąfurgonetkąmarkiGMC.Rockowabryka,bardzoudana
replikafuryzDrużynyA,idealnanamęskiewypady.Dlategozawsze
toonnaswoziiskładamysięnapaliwo,choćMateuszmawypasio-
negomercedesainierazproponował,aleniechcieliśmyniczmieniać.
Dostajemydwaoddzielne,sąsiadującezesobądomki.MyzMate-
uszemtenodzachodu,ŚlimakiPrezestenodwschodu.Jestjeszcze
jedenodpołudnia,alepusty.Ot,całaosada,jedynyośrodekwpro-
mieniukilkudziesięciukilometrówichybajedynytakinacałymświe-
cie.ParkujęswojegomustanganieobokfurgonetkiPrezesa,leczna
poletku,jakbyprzygotowanymdlagościtrawniku.Całaresztaczegoś,
©25©