Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wanejofiarymolestowaniawłaśnieległowgruzach.Nerwowym
ruchempomacałrozbitynos.
—
Mogęciodpalićdziesięćprocent
—
zaproponowałwkońcu.
—
Nieprzyszłamtuwbićsięwtwójmarnyhandelek
—
rzuciła
pogardliwie.
—
InteresujemnieLoteria.
Informatykspuściłwzrokikilkarazygłośnopociągnąłnosem,
jakbypróbowałkupićsobietrochęczasualbowzbudzićlitość.
Oiletopierwszemiałjeszczeszansęugrać,otylewprzypadku
drugiegozamiaruoparłsięnabłędnymzałożeniu,żeinstynkt
opiekuńczyjestnaturalnymkobiecymodruchemwobliczukaż-
dejludzkiejsłabości.
—
Eee…Loteria?
—
mamrotałwrozkojarzeniu,wyciągając
znosagalaretowatyskrzepiprzyglądającmusięzniezdrowąfa-
scynacją.
—
Skupsięiniedłubwnosie!
—
pouczyłaostroDaiva.
—
Już
skończyłeśczterylata,apozatymotworzyszsobieranęiznowu
będzieszkrwawił.
—
Jakmamsięskupićpotym,jakprzedchwiląomałomnienie
zabiłaś!
—
pożaliłsiępłaczliwie.
—
Zresztąnawetniewiem,czego
odemniechcesz!
Czując,jakwściekłośćwzbierawniejniczymfalaprzypływu,
Daivazacisnęłazęby.
—
Loteria
—
wycedziła.
—
Ktojąustawia?
DennisprzeniósłwzrokzeskrzepunaDaivę.Popatrzyłprzy-
tomniej.
—
Dobra,jacięlubię
—
wyznałszczerze.Powoliwracałamupew-
nośćsiebie.
—
MożedladobraAlexanieoskarżęcięonapaść.Do
cholery,nawetchciałemcięwziąćdospółki,boprzydałbysięjesz-
czektoś,ktojeździłbydoAnakostiiztowarem!Alejakniechcesz,to
trudno.Tylkodajmiwreszciespokójizajmijsięswoimisprawami!
—
KtoustawiaLoterię?
—
napierałaDaivatymsamymnieprze-
jednanymtonem.
SpojrzenieDennisanaglestwardniało.
—
Słuchaj
—
syknąłjadowicie
—
powiemsłowomoimznajomym
iskończyszjaktagówniara,cojąostatnioremontowałWebs…
Niedanemubyłodokończyćgroźby,boDaivazerwałasięzfotela
izcałejsiłyzdzieliłagootwartądłoniąwpoliczek.ZszokowanyHax,
41