Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ziewanie.
Może,może.Dobra.Słyszę,żeziewasz
wnajlepsze,toprzerywammojebajdurzenie.Śpij.
Dobranoc.
Dobranoc.
Zapadłamwniespokojnysen.Podróż,zmiana
klimatuoraznadmiarwrażeńinowełóżko
spowodowały,żecochwisięprzebudzałam.Miarowe
pomrukiwaniaZosi,którazdążyłajużwtymczasie
zasnąć,niedziałałynamniekojąco.Nadomiarzłego
zzacienkiejścianyprzymoimłóżku,oddzielającejnasz
pokójodkorytarza,wyraźniesłyszałamnasilającesię
odgłosyożywionejrozmowy.Usytuowanybyłtamkącik
telewizyjnyzszerokąkanapą,ławąikilkomafotelami.
Widocznieinniteżniemogązasnąćpodobniejakja.
Zrezygnowanazwlokłamsięzpościeli,narzuciłam
napiżamęsweter,chwyciłammojąnieodłącznątorbę,
chcącsprawdzić,ktozakłócanocnąciszę.Oczywiście!
Mogłamsięspodziewać,żeprzyławiezastanęnasze
jedzeniowetowarzystwowkomplecie.
Chodź!Chodź,usiądźznami!Pewnieniemożesz
przeznaszasnąć?usłyszałamzarazpowychyleniu
głowyzpokoju.
Przysiadłamnabrzeżkukanapy,tłumacząc,
żeniezależnieodnichjakośitakniemogęspać.Jak
zadotknięciemczarodziejskiejżdżkiwmgnieniuoka
znalazłasięprzedemnąpełnaliteratkawina.Moich
protestówzwiązanychztym,żeniemamczymsię
zrewanżowaćiwkupićdotowarzystwa,niktnieraczył
wziąćnapoważnie.