Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Muzykadonośnymechemodbijałasięodbudynków
zagrody.Nieminęłakrótkachwila,nimdomłodejparydo-
łączyłyinne.NawetpokrytykońskimisymbolamiSador
bawiłsięrazemzWandą.
Przyszłanoc,firmamentrozświetliłomrowienie-
śmiertelnychlamp,azabawazdawałasięniemiećkońca.
Gwarniósłsięnaskrzydłachznikomegopowiewuprzez
polaiborydospienionychbrzegówWielkiegoMorza
Dodoli.Rozmowynasiąkałymocąientuzjazmemzkażdą
mijanągodziną,ichoćporabyłapóźna,aksiężycoweokrę-
typrześcigałysięwniebiańskimwyścigukuświtaniu,tań-
czonobezutratysił.Podwórzeroiłosięodrozradowanych
gości,starychimłodych,odkucharekpracującychwpocie
czoła,odroześmianychdruhenisposępniałychchłopów.
BłękitnyMaldessarskryłsięzapojedynczymikłębami
chmur,oddającKwarowipanowanienadnocnymsklepie-
niem.Jadeitowyblaskrozlałsiępookolicy.
Dragomirsiedziałprzedzagrodązdalaodbiesiad-
ników.Zaglądającwgwiezdnelatarnie,błądziłmyślami
powieżachTaloru,pojegozimnychkorytarzachiprze-
stronnychkomnatach.Tonącwzrokiemwnieśmiertelnych
ognikach,raczyłsięmiodnymnektarem,szukającnanie-
bietwarzy,którejniebyłwstaniezapomnieć.Zdalaod
zgiełku,wśródszumuśpiącegożytniska,rozmyślał.
Błogispokójprzerwałydobiegającezzakamiennej
stajnipodniesionegłosy.Skryteprzedweselnikami,szep-
43