Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
I
Gdybytakspojrzećnaokoliczności,wktórychsięwtedy
znalazłem,tochybaśmiałomożnabypodejrzewać,
żeprzezmojągłowęcwałowałytabunychaotycznych
myśli.Żezastanawiałemsię,ilewtym,corobiłem,było
odwagi,aiległupoty.Żeoczamiwyobraźnipatrzyłemjuż
narozpościerającesięnahoryzoncieperspektywy
iczekającąmniezanimiświetlanąprzyszłość.
Żewmilczeniusnułemplanybudowyfinansowego
imperium,któregopodwalinyjużniedługociężkąpracą
miałempołożyćwnowym,lepszymświecie,doktórego
ztakądeterminacjąpróbowałemsiędostać.
Ibyćmożektośinnyrzeczywiściełamałbysobienad
tymwszystkimgłowę…Alejacałąswojąuwagę
koncentrowałemnarozważaniachdużobardziej
prozaicznych.Niemogłemwyjśćzpodziwu,jaktosię
dzieje,żekadłub,któryskutecznieizolujewnętrzestatku
odnajmniejszejchoćbyjednejkropliwody,ztaką
łatwościąprzepuszczadośrodkacałezimnotegoświata.
Byłonaswkajucieczterdzieścitrzyosoby.Czterdzieści
siedem,jeśliliczyćdzieci(aponieważteżzabierały
miejsceipowietrze,niewidzęwzasadziepowodu,żeby
ichnieliczyć).Dokładnychpomiarówjakośmisięrobić
niechciało,aległowędaję,żeniemieliśmydodyspozycji
więcejniżdwanaście,trzynaściemetrówkwadratowych…
Któreczteropiętrowymiłóżkami(albonawetpryczami,
jaktakuczciwieotympomyślęzperspektywyczasu)
wypełnionebyłytakgęsto,żemiędzyjednoadrugie