Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
imiętejdrugiejznam.
Nienajlepsza,alelataliśmywgorszychwarunkach
odpowiadamuprzejmie,chociażniemamochotynapogawędki.
Chciałbymbyćjużwdomu.Londynwycisnąłzemnieresztkienergii.
Wgardleczujenadchodząceziewniecie,alepołykamje,zanimzdąży
wyjśćnapowierzchnię.
UdałonamsięzwiedzićwczorajLondynmówitapierwsza.
Toświetnie…Kurtuazyjnieprzepuszczamjenatrapie,modląc
się,byjużnicniemówiły.Półtorejgodzinylotutoniewiele,alejaknie
zbioręsięwsobie,toroztrzaskamnasnapłycie.Stewardesychyba
dostrzegająbrakzainteresowaniazmojejstrony,boprzyspieszają
ipochwiliznikająwewnętrzumaszyny.
Obracamsięipatrzęnalotnisko.Przezszybydostrzegamsylwetki
pasażerów.Ludzi,zaktórychjestemterazodpowiedzialny.Muszęsię
skupić.Wzdychamgłęboko.Mamnadzieję,żenieprędkotuwrócę.
Wczorajszaawanturaskutecznieobrzydziłamitomiasto.Przynajmniej
najakiśczas.Wchodzędosamolotuikierujęsięprostodokokpitu.
WarunkipogodowewyjątkowododupywitamnieJan,
pierwszypilot.Odkładamniewielkąsaszetkędoschowkaizajmuję
swojemiejsce.
Opóźniamylot?pytamzwestchnieniemizajmujęswoje
miejscenafotelu.
Nietakdodupy,żebyzarazzmieniaćcałyrozkładlotów,
spokojnie.Kapitannajwyraźniejmadoskonałyhumoriśmiejesię,
jakbywłaśnieopowiedziałświetnyżart.
Latamztobąoddwóchlat,awciążniechwytamtwojego
poczuciahumorukomentujętylkoniecokpiącoskupiamwzrok
naopadającychnaszybękroplachdeszczu.Towidok,którypozwala
mizebraćmyśli,skupićsięnatuiteraz.
Przekroczymypokrywęchmuribędziedobrzeodpowiada
mispokojnymtonem,ustawiająckontrolki.Dolotuprzygotowujemy