Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Nieznajomyprzełknąłsłyszalnieślinę.
–Szukająmnie–powiedziałcicho.–Siadajnadupie,awszystko
ciwyjaśnię.
Thomasuniósłogorzałągłowęniczymsurykatkawypatrująca
zagrożeń.Naprzystanidostrzegłkręcącychsiężołnierzyodzianych
wwojskoweczerwono-białekurtki.Usiadłzgodniezżyczeniem
poszukiwanego.
–Niemamyczasu.Płyniemy–powiedziałbeznamiętnie.–Nie
widzącię.Możeszwięczłaskiswojejokazaćwreszcietwarz.Jesteś
jednymznas?Dalej,pokażsię!
Pasażernagapępozornieposłuszniewykonałwydanepolecenie.
Podniósłgłowę,leczniezdjąłzgłowymatowegotrikorna.Dostrzegli,
żenieznajomymiałokrągłą,gładkąiniezwyklemłodzieńczątwarz,
naznaczonąpoprzecznąliniąpiegówniecoponiżejnasadynosa.
Zkoleijegouszyzdobiłyfiligranowenaszyjnikizpereł,apod
kapeluszemnosiłdodatkowoczarnąchustęzszyfonu.Włosównie
okazał,lecz,sądzącpojegocerze,najbardziejpasowałybydoniego
teopłowymodcieniu.
Wpierwszejchwiliswoimiszarymioczyma–lśniącymijakdwa
oszlifowanesodalityikształtemprzypominającymikocieślepia–
uciekinierprzyjrzałsięFlynnowi,którywspojrzeniuzauważyłcoś
nietypowego,tylkoniemiałpojęcia,cotomożebyć.
–Niemogętamwrócić–wycedziłobcy.–Wieźciemnienastatek.
ThomasPurefoykrytycznieoceniłobecnąsytuację.
–Tojesttak,żetyjesteśposzukiwanytam,nabrzegu–podjął,
odginająckolejnopalcelewejdłoni–amywzięliśmyciędoswojej
łodzi,udzielającschronienia,czyliwyglądatotak,jakbyśmybyli
twoimikomilitonamiizarazmielipodzielićsięłupem.Dodiabła…
Panowie,wiosłujcieżwawo!Biadanam,jeśliżołnierzegodostrzegą.
Wiosłowalienergicznie,chcącjaknajszybciejznaleźćsię
naFortunie.