Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Atakwłaściwie–mruknąłPurefoy–tocośtyzajeden?
–James–odchrząknąłmłodzikonibytodziecięcejtwarzyczce.–
JamesTaylor.
–Niejesteśjednymznas,dobrzemiarkuję?
PrzedstawiającysięjakoJamespokręciłbeznadziejniegłową.Flynn
wierciłgopodejrzliwymspojrzeniem.
–Skorojużtujesteś–zacząłPurefoy–wiedziećmusisz,żenie
maodwrotu.OdterazjesteśnowymnabytkiemFortuny,araczej
kapitanaCharlesaSwetta.Przyjęlicięwrazzostatnimnaborem.
NieprędkozpowrotemzawiniemydoPortRoyal,więczalecam
cizaakceptowaniebieżącejsytuacji,czytojasne?
JamesspojrzałnaFlynna,poczympowiódłniespokojnymwzrokiem
popozostałych.
–Animyślę,bytuwracać.
„Cotujestnietak?”–zastanawiałsięFlynn.Tafiligranowajak
uporcelanowejlalkitwarz,tenkształtoczu,tengłos…Cośtuniegra
ichybanawetwiedziałco.
Stanęlioboksiebiewmiejscu,gdziezburtyzwisałaprzewieszona
przezbalustradędrabinka,zrobionazniewielkichklepekigrubych
sznurów.Fortuna,brygdośćprosty,alestosunkowoestetyczny,długi
byłnaniemalstopiętnaściestóp,aszerokinaniewięcejniż
trzydzieścitrzy.Większośćdziałznajdowałasięnagórnympokładzie.
Dotegodochodziłlekkiforkasztel,oszklony,obłyizwężanykugórze.
Zpewnościąmieściłasiętamkajutakapitana,amożecoświęcej.
Niżej,rzeczjasna,znajdowałysiękwateryzałogi,magazynoraz
kuchniaizbrojownia.
FlynnprzyjrzałsięuważnieJamesowi.Obcyniepatrzyłnaniego,
aponadtosprawiałwrażenieosobypodenerwowanej,niewiedzieć