Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wbezruchu,początekfilmu.Aleotowyfrunęłaspomiędzynichwrona
iwylądowałanagałęzi,odznaczającsięnatlewieczornegoniebajak
godło.Wojnatrzydziestoletniapomyślałamojazmęczonagłowa.
Ijeszcze:naświętegoMichałaoświciezajęliśmyRatyzbonę.
Wpewnejodległościprzezulicęprzeszłotrzechpolicjantów.
Wyglądało,jakbytrzymalisięzaręce.Byłatojużtagodzina,kiedy
nacałymosiedlubagażnikipowracającychdodomurodzinmogły
pozostaćotwarteodrobinędłużej.Ludziebylipowspólnychzakupach,
awpowietrzuunosiłasięrześkawońwczesnejwiosny.Marianne
napewnosięzdziwi,żewracamdodomu.Zresztąmożewogólejej
niemaiprzyjdziedopieropóźnąnocą,kiedywdzielnicykominy
zaczynajątrzeszczećirosnąć.WłączyłemiPhone’a.
10
Powejściudoklatkischodowejuderzyłmnienieprzyjemnyzapach.
Nie,toniebyłdymanigaz.Żadnaztychniebezpiecznychwoni.
Imwyżejwchodziłemzeswojąciężkąwalizką,tymstawałsię
intensywniejszy.Ktośpootwierałoknanawszystkichpółpiętrach.
Przeddrzwiamimieszkaniazapachbyłprawieniedozniesienia.
Zauważyłem,jakmojerysyprzestawiająsięnatryb„zatroskany”,
jeszczezanimpojawiłysiękonkretnemyśli.Dogardłapodszedł
miobrzydliwysmak.Wygrzebałemzkieszeniklucziotworzyłem
drzwi.
Nigdyniezapomnęwidoku,jakizobaczyłem.Wszędzie,pokotem
napodłodzelubwkuckipodścianami,koczowaliobcyludzie.
Wprzedpokojubyłoichsześcioro.Aleodrazuwidziałosię,
żewewszystkichpomieszczeniachjestpodobnie.Bylistarzyimłodzi.
Jedenobokdrugiego.Leżelinamatachinakawałkachkartonów.Ich
odzieżbyławopłakanymstanie,podarta,poplamiona,stopiona
wjednozwłaścicielami.Większośćmężczyznmiałarozwichrzone
brody.
Zapewnedłuższąchwilęstałemnieruchomo.Następne,