Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Jaksięmasz,Harry?rzuciłdodziecka
nienaturalniepogodnymtonem.
Chłopiecniczymzahipnotyzowanyzacząłwpatrywać
sięwYannisa,zupełnieobcegoczłowieka.Dlaniego
tospotkaniebyłozapewnetakimsamymzaskoczeniem
jakdlaYannisa.Pochwilitwarzchłopcazmarszczyłasię
jakrodzynka.
Onie!Tylkonieto!zawyłwduchuYannis.
Nawetsięnieważoświadczyłsurowymtonem,
chwytającchłopca,zanimzdążyłzakwilić.Harry
spojrzałnaniegozdumiony.Jegobłękitneoczybyły
wybałuszone,alenaszczęścienielśniłyłzami.Chodź,
idziemydobabci.
Chłopiecnieodezwałsię,gdyYannisniósł
goposchodach.DopieronawidokMaggiezaczął
wydawaćradosneodgłosy.Wyciągnąłdoniejrączki.
Och,niemogęcięwziąć,kochanie.Zerknęła
naYannisa.Takszybkogoprzewinąłeś?
Co?!
Dopierocowstał.Zarazbędziemiałmokro.
Yanniszacisnąłzęby.
Musimyzawieźćciędoszpitala.
Mogęzaczekać.
Zgromiłjąspojrzeniem.Maggiesiedziałazdłońmi
splecionyminakolanach.Dostrzegałnajejustach
delikatnyuśmieszek.
Dobrzesiębawisz,prawda?zapytał
oskarżycielskimtonem.
Ja?odparłaniewinnie.Przecieżbolimnie
biodro.
Wiem.Aleitakjestciwesoło.