Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ironią.
–GdziejestMisty?
–WNiemczech.
–Co?Żartujesz,prawda?
–Wyglądam,jakbymżartował?
Patrzyłananiegowmilczeniu.Wreszciechyba
zrozumiała,żetoniewygłupy.Potrząsnęłagłową.
–Och,namiłośćboską–westchnęłazałamana.Jej
twarzbyłatakblada,żepieginapoliczkach,zazwyczaj
niewidocznewtakimświetle,możnabyłowręczpoliczyć
codojednego.NieposkromionaCatrionaMacLean
wyglądałanaumordowanąipokonaną.Pierwszyraz
widziałjąwtakimstanie.Zazwyczajsprawiaławrażenie
osobysilnej,twardej,bojowej.Takąmaskęzakładała
dlaświata.Idlaniego.
–Coonturobi?Ztobą?
–Twojababciagoniańczyła.
–AMistypojechałasobiezagranicę?
–Tak,doojcaHarry'ego–wyjaśnił.
Zmarszczyłaczoło.
–Dlaczegoniezabrałagozesobą?
–Maggiepowiedziała,żeojciecHarry'egoniewie
ojegoistnieniu.
–Czylipojechałamupowiedzieć.
Toniebyłopytanie,tylkostwierdzenie.Pokręciła
głową.
–Ilejejniebędzie?Dzień,dwa?
–Tak,dwa.Aletygodnie.
–Słucham?
–Wyjechałanadwatygodnie.
–Co!?