Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Jejpierścionekznowuzamigotałwpółmroku.
–Chybatyniechcesz–odburknął.
Wydęławargi,uniosłabrodęioświadczyłatonem
eksperta:
–Małedziecipotrzebująstabilizacji.Nielubią
nowości.
–Skądwiesz?
–Codzienniemamznimikontakt.Jestem
bibliotekarką.Prowadzęznimizajęcia.
–Mamrozumieć,żeumieszuciszaćdzieciaki,tak?
–Tak,ale…
–Wtakimraziedaszsobieradę–rzucił
zprzekonaniem.
–Nie!Niejestemtypowąbibliotekarką.Pracuję
woparciuospecjalneprogramy.Opowiadam
imhistoryjki,bawimysiękukiełkami…
–Harrynapewnojestmiłośnikiemkukiełek.
Skrzyżowałaręcenapiersi.
–Nabijaszsięzemnie?
–Wcalenie–odparł,alelubił,gdyjejoczyrozpalał
gniewnybłysk.Zawszetolubił.
–Ależtak.–Spiorunowałagowzrokiem.–Harrysię
obudzi,nierozpoznamnieisięzdenerwuje.Tonie
wyjdziemunadobre.
–Trudno.Jaknarazieżyciegonierozpieszcza.
Catotworzyłausta,alepochwilijezamknęła.
Zapewnemyślałaotym,jakwyglądażycietego
chłopca,synkaniedojrzałej,niefrasobliwejdziewczyny.
Swojerozmyślaniazwieńczyładługimwestchnieniem.
–BiednyHarry.Babciapopełniłabłąd,biorąc
godosiebie.