Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Yanniszmarszczyłczoło.
–Uważasz,żetakbyłobylepiej?–zapytałostrym
tonem.
–Możliwe.Mistypierwszyrazwżyciuzachowałaby
sięodpowiedzialnie.Może…
–Niesądzę.
–Tak,pewnienie.Aleniewiem,coterazzrobić.Nie
mogęopiekowaćsięHarrymprzezdwatygodnie!
Ababcianiejestwstaniesięnimzająć.
–NumertelefonuMistyznajdziesznakarteczce
wkuchni–poinformowałjąYannis.–Możebędziesz
miaławięcejszczęścia,próbującsiędoniejdodzwonić.
–Wątpię.JestwNiemczech,tak?–Potrząsnęła
głową.–Naprawdęniepojmuję,dlaczegobabciasię
natozgodziła.Niepisnęłamiotymanisłówkiem,kiedy
rozmawiałyśmyprzeztelefon!–poskarżyłasię.
–Ajadowiedziałemsięodzieciakudopiero
wmomencie,gdypakowałemMaggiedosamochodu,
żebyzawieźćjądoszpitala.
–Zastawiłananaspułapkę?
–Natowygląda.
Zapadłodługiemilczenie,któreprzerwałodopiero
bezradnepytanieCat:
–Tocoterazzrobimy?
Yanniszrobiłzdziwionąminę.
–My?
–Ach,zapomniałam.Jesteśskończonymegoistą
–warknęła.
–PrzecieżcałydzieńzajmowałemsięHarrym!
–Aleterazchceszsobiepójść.
–Atychcesz,żebymspędziłztobąnoc?–zapytał