Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zobaczyć,podniósłszyzpodziwieniaręceioczy,piskliwym,ale
wyraźnymgłosemzawołał:Hekinahdegul!Inniteżtesamesłowa
kilkakrotniepowtórzyli,alejawówczasnierozumiałemichznaczenia.
Położeniemojeniebyłonajwygodniejsze,jakłatwotoczytelnik
zrozumie.Nakoniecdobywszycałychsiłnauwolnieniesięod
więzów,potargałemszczęśliwiesznurki,czylinici,ipowyrywałem
kołki,którymimojaprawarękabyłaprzymocowanadoziemi,
ponieważniecopodniósłszy,zobaczyłem,comniewięziłoi
trzymało.Gwałtownieskręciwszygłowę,chociażzniemałymbólem,
nadciągnąłemniecosznurków,którymiwłosymojezlewejstronybyły
przywiązane,takżemogłemcokolwiekruszyćgłową.Wtedyto
ludzkierobactwo,przeraźliwiekrzycząc,uciekaćzaczęło,nim
zdołałemktóregoznichschwytać.Gdykrzykustał,usłyszałem,że
jedenznichzawołał:TolgoPhonac,iwnetuczułem,żewięcejniżsto
strzał,kłującychjakszpilki,przeszyłomilewąrękę.Potemwystrzelili
drugirazwpowietrze,takjakmywEuropiepuszczamybomby;wiele
strzał,krzywosięspuściwszy,musiałospaśćnamnie,chociażemich
nieczul,innezaśpadałyminatwarz,którąnatychmiastzasłoniłem
mojąlewąręką.Gdytengradstrzałprzeminął,zacząłemstękaćzbólu
iżalu,potemspróbowałemrazjeszczeuwolnićsięzmychwięzów,ale
zaczętojeszczerzęsiściejstrzelaćniżpierwejiniektórzychcielimnie
swymikopiamiprzeszyć:naszczęściemiałemnasobiekaftanbawoli,
któregoniemogliprzebić.Zdałomisięprzeto,żenajlepiejbędzie
zostawaćspokojniewtymstaniedonocy,żewówczas,
wywikławszynadobrerękęlewą,potrafięzupełniesięuwolnić.Codo
tychludzi,słuszniesądziłem,żemojesiłynajpotężniejszemuich
wyrównająwojsku,którebynaatakowaniemniewystawićmogli,
jeślibytylkowszyscybylitegożwzrostucoci,którychdotegoczasu
widziałem.Alelosbyłmiprzeznaczonyinny.
Kiedypostrzegli,żemsięuspokoił,przestalidomniestrzelać,alez
wzmacniającegosięgwarupoznałem,żeliczbaichznacznieurosła.
Słyszałemtakżewodległościmożedwóchsążniodemnie,nawprost
megoprawegoucha,więcejniżprzezgodzinę,szelestludzi,jakbynad
czymśpracujących.Nakoniecobróciwszyniecowstronęgłowę,na
ilemisznurkiikołkipozwoliły,ujrzałemmożenapółtorejstopy
wysokierusztowanie,gdziesięmogło,wlazłszypodrabinie,pomieścić
czterechtychmalutkichludzi.Jedenznich,comisięzdawałbyćjakąś
znacznąosobą,miałstamtąddomniedługąmowę,zktórejisłowanie
zrozumiałem.