Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Połóżsię,wezwiemylekarza–powiedziałaiodeszła.
–Zinoczka,coci?
–Chybategonieprzeżyję–jęknęładziewczynka.
–Takbardzosięboisz?–Magdusianasamąmyśl
ostrachukoleżankizaczęłasiębaćjeszczebardziej,choć
wydawałojejsiętoabsolutnieniemożliwe.
–Tak–odpowiedziałaizarazdodała:–zjadłamdwa
suroweziemniaki.
–Och!–jęknęłaterazzkoleiMadziainicwięcejnie
byławstaniezsiebiewydusić,boniewiedziała,czy
bardziejjąbolito,żekoleżankapostanowiłazostawić
jąwtymnieszczęściusamą,czyto,żejejteżnie
przyszedłdogłowytakoczywistykoncept,czywreszcie
to,żeterazzarazstanieprzedpannąTańskąsama
samiuteńka,zapomnioczywiścietekstu,atastraszna
Meduzaspojrzynaniązwysoka…Oczywiściemusiona
przypominaćopróczGorgonyjeszczejakąśolbrzymkę,
która,wchodzącdoklasy,będziesięmusiałazgiąćwpół,
boinaczejniezmieścisięwdrzwiach.Więctapanna
Tańskaspojrzynaniązwysokairyknietak,jakryczeć
możetylkopotwórmorskiLewiatan,októrymwBiblii
przeczytałasłowa,jakichniedasięzapomnieć:„zust
mupłomieniebuchają,sypiąsięiskryogniste.Dym
wydobywasięznozdrzy,jakzkotłapełnego
wrzątku”[11].
JakimcudemMagdusiaprzeżyłaporanek,tegonawet
onasamaniebyławstaniepojąć.Ażnastąpiłten
moment.Drzwisięotworzyły,dosaliweszłaprzełożona
szkoły,pannaWilczyńska,osobastarszajuż,spowita
wbrązowąsuknięitakdystyngowana,żejedyne,
comożnabyłowjejobecnościzrobić,todygnąćgłęboko